Pierwszy raz o likwidacji Szkoły Podstawowej w Sierosławiu była mowa około pięciu lat temu. Temat oddalił się po wygranej Waldemara Moczyńskiego, który deklarował, że jeśli zostanie wójtem gminy Drzycim, nie dopuści do zamknięcia tej placówki. I słowa dotrzymał.
Na pewno przegłosują
- Jednak przedwczoraj, podczas obrad komisji oświaty, stało się jasne, że będziemy zmuszeni pożegnać się ze szkołą - ubolewa Elżbieta Chróścińska, sołtys Sierosławia. - Po ostatnich wyborach zmienił się układ sił w Radzie Gminy Drzycim. Teraz większość radnych jest za likwidacją naszej szkoły.
Przyczyna się nie zmieniła: wysoki koszt utrzymania placówki (ok. 600 tys. zł rocznie) przy kurczącej się liczbie uczniów. Obecnie na lekcje w Sierosławiu chodzi 44 dzieci. - Ale oprócz tego jest tam unijne przedszkole, do którego uczęszcza 13 dzieci. Chcieliśmy też urządzić w szkole świetlicę wiejską, bo mieszkańcy Sierosławia nie mają dotąd takiego miejsca. Były też inwestycje: nowe łazienki, sale lekcyjne, dwie tablice interaktywne - wylicza Chróścińska, która nie ukrywa, że zamiar likwidacji szkoły w Sierosławiu traktuje jako odwet.
Czyj? - Poprzedniego wójta, który obecnie jest przewodniczącym rady - odpowiada.
Mowa o Józefie Gawrychu. - Jaki odwet? - dziwi się. - Po prostu, od pięciu lat nie zmieniłem zdania w sprawie szkoły w Sierosławiu. A jeśli już, to się ono umocniło, bo uczniów jest tam jeszcze mniej, a gmina w dużo gorszej sytuacji finansowej.
Potrzebujemy pieniędzy
Jako dowód na dramatyczny stan gminnych finansów, Gawrych podaje kłopoty z uchwaleniem budżetu na ten rok. - Mamy tyle długów, że brakuje nam pieniędzy na obligatoryjne wydatki. Musimy je pokryć z kolejnych kredytów! Dzięki likwidacji szkoły w Sierosławiu, będą przynajmniej pieniądze na obsługę naszych długów - wyjaśnia. Według niego, powoli trzeba też myśleć o wypełnieniu sal w drzycimskiej podstawówce. - Tam też ubywa dzieci - zauważa. Tymczasem sołtys Chróścińska z wójtem Moczyńskim rozważają uruchomienie w Sierosławiu szkoły niepublicznej - tańszej w utrzymaniu, prowadzonej przez lokalne stowarzyszenie, które Chróścińska jest gotowa założyć. - Tylko temu przyklasnę i będę wnioskował o umorzenie czynszu tej placówce - zapewnia Gawrych. Przypomina też, że pomysł ten podsunął już pięć lat temu.
Do sprawy wrócimy.