Szpital Wojewódzki we Włocławku otrzymał w tym roku z Narodowego Funduszu Zdrowia prawie 60 milionów złotych na tzw. procedury medyczne. Jak się okazuje, tych pieniędzy jest za mało, stąd limity przyjęć i kolejki do poradni, zapisy na niektóre zabiegi i badania. Na przykład na wizytę w poradni ortopedycznej trzeba czekać 3 miesiące, na operację zaćmy - pół roku.
Najgorsza sytuacja
jest na oddziałach - chirurgii dziecięcej, dziecięcej kardiologii, dziecięcym obserwacyjnym, okulistyce, otolaryngologii, wewnętrznym. - Limity przyjęć na tych oddziałach już zostały przekroczone - podkreśla dyrektor Andrzej Pałucki. - To skutkuje tym, ze szpital się ciągle zadłuża. Dług, który narasta od wielu lat, wynosi już ponad 28 milionów złotych.
Sytuacja poprawiłaby się, gdyby Narodowy Fundusz Zdrowia poratował oddziały, gdzie limity zostały przekroczone, kwotą miliona złotych. Na dodatkowe 2,5 miliona złotych oczekuje też kardiologia inwazyjna. - Ryczałt, który otrzymuje oddział ratunkowy wystarcza je_dynie na pokrycie kosztów tzw. gotowości do ratowania - mówi dyrektor. - _Nie otrzymujemy pieniędzy na przykład na badania diagnostyczne, potrzebne, by ocenić, czy pacjent wymaga leczenia szpitalnego, czy też po udzieleniu pierwszej pomocy może być wypisany do domu.
Czy szpital występuje
do NFZ o dodatkowe pieniądze? - Oczywiście - podkreśla dyrektor Pałucki. - Domagamy się i zwiększenia limitów, i zapłaty za tak zwane procedury nadwy-konane. Owszem, spotykamy się z życzliwością i zrozumieniem, ale gdy mowa o pienią- dzach, to zwykle jest tak, że Narodowy Fundusz Zdrowia też nie ma środków.
Dla pacjentów to nie są dobre wiadomości. W poradniach dalej więc będą kolejki, a terminy wyznaczonych operacji nie zostaną skrócone. - W sytuacjach zagrożenia życia pacjenci jednak zawsze otrzymają pomoc - zapewnia szef lecznicy.
**
