O tym, że organizacja pracy szpitala dwuimiennego czyli prowadzącego część zakaźną oraz część niezakaźną dla pacjentów niezakażonych przy ograniczonej kadrze, jest trudna przekonywał Maciej Hoppe. - Zdecydowaliśmy się, że część zakaźną zlokalizujemy w kompleksie pediatrycznym. Zabezpieczyliśmy 110 łóżek z czego 18 to "respiratorowe" - wyjaśnia szef "Biegańskiego". - Także został na ten obszar wydzielony personel.
Ponadto trzeba było m.in.:
* zorganizować system segregacji pacjentów
*opracować procedury dla laboratorium, które prowadzi badania
* zabezpieczyć zespoły wyjazdowe, które pobierają wymazy od pacjentów w domach
* zabezpieczyć izolatorium, które dysponuje 70 miejscami dla zakażonych koronawirusem, ale nie wymagających leczenia w warunkach szpitalnych
Część "covidowa" odizolowana od części "czystej"
Dyrektor Hoppe, zapytany przez radnego PiS-u, Andrzeja Witkowskiego o to czy poruszając się w dwuimiennym szpitalu jesteśmy w pełni bezpieczni, zapewnia że zrobiono wszystko, aby tak było. - Odcinek "covidowy" został tak zlokalizowany, aby nie krzyżowały się z nim drogi z tzw. częścią "czystą". Jest on w pełni odizolowany. Na ewentualność udzielania pomocy pacjentom respiratorowym, lekarz anestezjolog zostanie wyłączony z części "czystej" i przejdzie na "brudną". Żeby nie doszło do zatrzymania pracy zespołów zabiegowych z powodu braku anestezjologów, posiłkujemy się zespołem anestezjologów z zewnątrz, aby były zabezpieczone operacje planowe - zaznacza szef "Biegańskiego".
Na środę, 24 czerwca w części "covidowej" było 3 pacjentów z potwierdzonym zakażeniem koronawirusa. Nie ma nikogo na obserwacji oraz wymagającego podłączenia do respiratora. - Jak widać, skala obłożenia tego obszaru jest na chwilę obecną niewielka - zauważa Maciej Hoppe.
Stąd też utrzymująca się taka tendencja od kilku tygodni, pozwoliła Wojewodzie na podjęcie decyzji o przeprofilowaniu szpitala w dwuimienny, odmrażając świadczenia medyczne dla osób niezakażonych.
- Ruch szpitala w 90 procentach przywrócony został już w pełnym zakresie - podkreśla dyrektor lecznicy. - Z naszych danych wynika, że do poradni specjalistycznych rejestrujemy dziennie około 1100 pacjentów. Także oddziały zapełniają się bardzo szybko.
Dyrektor Hoppe zapewnia też, że władze szpitala robią wszystko, aby "nadgonić" z kolejką oczekujących zarówno na przyjęcia do poradni jak i planowe zabiegi.
Najwięcej odeszło pielęgniarek
Problemem, z którym borykają się władze szpitala jest odpływ kadry medycznej. Sprawę podczas wczorajszej sesji poruszył radny PiS-u, Krzysztof Kosiński. - Jeśli nie będzie kim robić zabiegów, szpital nie będzie zarabiał - zauważa radny. W odpowiedzi, dyrektor Hoppe przekazał dane dotyczące ilości personelu, który "odpłynął" w ostatnich trzech miesiącach. I tak: jeśli chodzi o osoby zatrudnione na umowę o pracę, to na przestrzeni miesięcy marzec - maj ubyło 30 pracowników, jeśli chodzi o analogiczny okres, ale zatrudnionych na tzw. kontrakty to zmniejszyła się załoga o 34 pracowników, z czego większość to pielęgniarki.
- To znacząca różnica zwłaszcza, że musimy zabezpieczać dodatkowe obszary działalności z tytułu profilu szpitala - dwuimiennego - przyznaje dyrektor Hoppe. - Dochodzi do sytuacji, że są osoby które wypracowują nawet 350 godzin miesięcznie. Staramy się minimalizować te uciążliwości. Wiemy, że część personelu, który odszedł wróci do nas. Jednocześnie zapewnia: - To, że zmniejszył się stan kadry, nie wpływa na zabezpieczenie medyczne pacjentów. Pacjenci mogą czuć się w pełni bezpiecznie.
Kolejne części szpitala w Grudziądzu "odmrażane": SOR, diali...
