Sprawca nieszczęścia to szrotówek kasztanowcowiaczek. Owad atakuje liście drzew, które najpierw żółkną, a potem opadają. Od chwili zaatakowania drzewa do jego ogołocenia z liści mija najwyżej kilka tygodni. To, że szrotówek dotarł już do Torunia, widać po naszych kasztanowcach. Jest ich w mieście ok. 2 tysięcy. Drzewa szybko tracą liście.
Przyleciał z południa
Szkodnik przywędrował do Polski z południa Europy. Rozwija się z larw żerujących w liściach. Potem pojawiają się motyle, które przelatują na kolejne drzewa. Specjaliści oceniają, że w trakcie ciepłego lata mogą rozwinąć się nawet trzy pokolenia szkodnika.
- Znamy ten problem - _przyznaje Roman Waraksa, naczelnik Wydziału Zieleni i Rolnictwa toruńskiego magistratu. - Wiemy, że szkodnik ten opanował już całą Europę, teraz widać, że dotarł też do Torunia. Niestety, nie ma żadnych środków chemicznych, które mogłyby zwalczyć szkodnika.
Matury bez kasztanów?
Odpowiedzialni za toruńską zieleń musza więc zdać się na tradycyjne środki. - Liście, które opadły, będą grabione i niszczone po to, by zniszczyć larwy - mówi Tomasz Kozłowski, leśnik miejski. - Miejmy nadzieję, że tegoroczna zima będzie ostra i owady wymarzną.
Jeśli opiekującym się toruńską zielenią nie pomoże aura, to w przyszłym roku drzewa mogą zacząć umierać.
- To byłaby prawdziwa tragedia - _dodaje Waraksa. - Mamy jednak nadzieję, że problem uda się opanować i w przyszłym roku kwitnące kasztany zachęcać będą maturzystów do nauki.
Szrotówek atakuje!
Szymon Kiżuk

Wiekszość toruńskich kasztanowców już została zaatakowana przez szkodnika.
- To chyba za wcześnie na jesień - zastanawiają się torunianie, patrząc na pożółkłe liście kasztanowców. Niestety, to nie jesień - drzewa zostały zaatakowane przez groźnego szkodnika, na którego nie ma jeszcze żadnego antidotum.