Archeolodzy prowadzą badania na zlecenie bydgoskiego ratusza. W pobliżu Białego Spichrza powstanie kładka dla osób niepełnosprawnych. A ponieważ Wyspa Młyńska znajduje się w strefie ścisłej ochrony konserwatorskiej, przed większością inwestycji do pracy wkraczają właśnie archeolodzy.
Badania na Wyspie Młyńskiej prowadzą bydgoscy archeolodzy: Beata Świątkiewicz-Siekierska i Robert Grochowski.
Jedyna w Polsce
Mennica bydgoska w latach 1627-1644 i 1677-1679 była jedynym tego typu zakładem czynnym na terenie Korony Polskiej.
W pierwszym okresie działalności, bito w niej szelągi, grosze, trojaki i szóstaki. Zamknięta w 1601 r., została ponownie otwarta w 1608 roku, biła szelągi, grosze i duże ilości półtoraków. W latach 1618 - 1624 wybijano orty. Po roku 1627 gdy sejm zakazał bicia drobnej monety, mennica zwiększyła bicie monety grubej: półtalarów, talarów i ich wielokrotności. Bito także monetę złotą, między innymi słynną 100 dukatówkę.
- Z dokumentów wynika, że mennica była wielkim kompleksem składającym się z kilku budynków, a razem z zapleczem gospodarczym, z kilkunastu - mówi Beata Świątkiewicz-Siekierska. - Można wręcz powiedzieć, że mennica stanowiła samodzielne miasteczko.
Archeolodzy kopią teraz właśnie w miejscu, gdzie kilkaset lat wcześniej znajdowały się zabudowania gospodarcze mennicy bydgoskiej.
- Dotąd odkryliśmy fragmenty fundamenty prawdopodobnie kuźni istniejącej przy mennicy. Wskazują na to spore ilości kutych przedmiotów. Znaleźliśmy między innymi gwoździe - opowiada archeolog. Badacze dotarli również do fragmentów kuźni i stajni. Konie w czasach, kiedy działała mennica, były używane do transportu rozmaitych towarów używanych do bicia monet. Znaleziono między innymi fragmenty uprzęży konnej z końca XVI wieku.
Chodnik i buty
Archeologom udało się też odkopać drewniane moszczenie grobli, czyli używając współczesnego języka, fragment ówczesnego chodnika. Wykopano również skórzane buty. Jeden ma dość mały rozmiar, należał więc prawdopodobnie do dziecka. - Buty pójdą do konserwacji, ale są w dość dobrym stanie - mówi Beata Świątkiewicz-Siekierska.
Archeolodzy wciąż jednak liczą na najcenniejsze dla nich znalezisko, czyli monety bite w bydgoskiej mennicy. Nie będzie to jednak łatwe. - W mennicy bardzo przestrzegano, by żadna moneta nie została wyniesiona poza zakład. Groziła za to nawet kara śmierci. Poza tym mennica była bardzo dobrze strzeżona od zewnątrz- opowiada Świątkiewicz-Siekierska.
Część eksponatów wydobytych przez archeologów będzie można obejrzeć podczas wystawy, która odbędzie się pod koniec listopada w budynku przy ul. Mennica 4.