Szybciej się nie da

     Pracownicy kujawsko-pomorskich biur powiatowych ARiMR jeszcze nie rozpoczęli na dobre sprawdzać ponad 12 tys. wniosków o dostosowanie gospodarstw do stan- dardów unijnych, a już zaczęło się przyjmowanie formularzy o dopłaty bezpośrednie. Rolnicy nie próżnują - dziennie składają po ok. 700 formularzy.
     Tymczasem w biurach terenowych zatrudnionych jest średnio zaledwie 10 osób. - Mamy potężne niedobory kadrowe - przyznaje Krzysztof Podgórski, zastępca dyrektora Oddziału Regionalnego ARiMR w Toruniu. Wprawdzie do pomocy przy przyjmowaniu i rozpatrywaniu wniosków o dopłaty zatrudniono 133 pracowników sezonowych, ale jest ich prawie 300 mniej niż rok temu.
     Nielepiej jest w OR, który przyjmuje wnioski ramach sektorowego programu operacyjnego. I tak dotacje na inwestycje w gospodarstwach chciałoby dostać prawie 800 rolników, a na razie tylko z 68 ARiMR podpisała umowy. - Dzwonimy, aby dowiedzieć się na jakim etapie jest rozpatrywanie wniosku, ale nie dają konkretnej odpowiedzi - poskarżyła się "Pomorskiej" rolniczka.
     Pięciu na jednego
     W warszawskiej centrali ARiMR pracuje 1211 osób, w terenie - 6032.
     W OR podkreślają, że szybciej 20 osób pracować nie może. Zresztą na rozpatrzenie wniosku mają 3 miesiące, a termin się wydłuża, gdy dokumenty zawierają błędy.
     - Zwróciliśmy się z prośbą do prezesa, aby przyspieszyć wzrost zatrudnienia zaplanowany na trzeci i czwarty kwartał tego roku - wyjaśnia Podgórski. Jeżeli Wojciech Pomajda się zgodzi, w każdym biurze powiatowym przybędzie po 1-2 pracowników.
     Wyjście z sytuacji widzi sejmowa komisja rolnictwa - choć, jak przyznaje Wojciech Mojzesowicz , jej przewodniczący - nie "w tym układzie politycznym". - W centrali pracuje ponad tysiąc osób, czyli o sześćset-siedemset za dużo - uważa Mojzesowicz. - Trzeba by tymi etatami wzmocnić biura powiatowe, które odgrywają najważniejszą rolę w przyjmowaniu wniosków.