Budynek był nowoczesny, murowany z drewnianym dachem krytym blachodachówką. Strażacy podali wodę na palący się dach oraz do wewnątrz. Rozebrali nadpaloną konstrukcję dachu.
- Mieszkam niedaleko, więc w wigilię, gdy rozległy się syreny wozów strażackich, pomyślałam, że trzeba będzie kogoś ratować schronieniem. Ksiądz nawet na pasterce modlił się za poszkodowanych w tym pożarze - wspomina Mirosława Felczykowska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Osiu.
Kolejny remont basenu w Świeciu
Ale akcja strażaków była tak błyskawiczna i skuteczna, że już pierwszy dzień świąt rodzina mieszkająca w domu, w którym zapaliło się poddasze, spędzała u siebie razem.
- Z tego, co mi wiadomo, to strażacy zrobili dostęp z dachu i zalali ogień jednocześnie uniemożliwiając jego rozprzestrzenienie się - dodaje kierowniczka.
A zagrożenie było duże.
- W bliźniaku przylegającym do domu, gdzie wybuchł pożar jest stolarnia. Stąd też na miejsce wyjechało aż tylu strażaków. Wielu czekało w pogotowiu na wypadek, gdyby - przy dość silnym wietrze, jaki mieliśmy w wigilię - ogień poszedł dalej.
Ale byli skuteczni. A poza tym rodzina, u której się paliło, szybko wykryła i zlokalizowała pożar oraz wyszła z budynku.
- Można mówić zatem o szczęściu w tym nieszczęściu - uważa Felczykowska. - Rodzina nie zgłosiła się do nas z prośbą o jakąkolwiek pomoc w związku z pożarem.