Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tai Woffinden - mistrz niepokorny

maz
Tai Woffinden w tym roku zdominował cykl Grand Prix. Na jedną rundę przed końcem ma już zapewniony złoty medal IMŚ
Tai Woffinden w tym roku zdominował cykl Grand Prix. Na jedną rundę przed końcem ma już zapewniony złoty medal IMŚ Fo. Paweł Relikowski
- Gdyby nie sport, pewnie nosiłbym cegły i mieszał cement - mówi o sobie Tai Woffinden, nowy, barwny indywidualny mistrz świata.

Kiedy dwa lata temu zdobywał tytuł najlepszego żużlowca globu, wielu nie kryło zaskoczenia. Gdy w sobotę sięgnął po drugie złoto, wielu powtarza, że na tym nie skończy. Tai Woffinden ma szansę dołączyć do tych najlepszych w światowym żużlu.

- Tony Rickarsson, Jason Crump, Greg Hancock, mogę iść w ich ślady - zapowiedział ambitnie tuż po tym, jak „przyklepał” drugie w karierze złoto. - Trzeba jednak pokornie schylić głowę, zabrać się do pracy i zobaczyć, co z tego wyniknie - mówił. Nawiązując m.in. do sezonu 2014, kiedy nie udało mu się obronić pierwszego tytułu. - Popełniłem mnóstwo błędów, ale potrafiłem wyciągnąć z nich wnioski. Człowiek najlepiej uczy się na błędach i ja jestem tego przykładem. W ciągu ostatnich kilku lat udowodniłem, że jestem w gronie zawodników, którzy mogą być na topie przez długie lata.

Tai Woffinden zwycięzcą całego cyklu Grand Prix. W Toruniu wygrał Nicki Pedersen [zdjęcia]

Sport go uratował

Woffinden to barwna postać, nie tylko z powodu tatuaży pokrywających jego ciało i ogromnych „tuneli” w uszach. Niewiele w nim z flegmatycznego Anglika, temperamentem bardziej pasuje do rozrywkowych Australijczyków. To z nimi trzyma, w ich towarzystwie czuje się znakomicie. Potrafi się zabawić, zaskoczyć najbardziej szalonymi pomysłami. Jak choćby na towarzyskim turnieju golfa pod Warszawą, promującym rozgrywki ekstraligi. Na prezentację wyszedł nagi, przykrywając się jedynie żużlowym kaskiem.

Ale lata beztroskiej zabawy ma już za sobą. Już wie, że na sportowej arenie może osiągnąć naprawdę dużo . - Gdyby nie żużel, pewnie zostałbym murarzem. Nosiłbym cegły i mieszał cement - opowiadał w rozmowie z „Daily Star” (za Press Focus/x-news). - Nie chciałem chodzić do szkoły, miałem problemy z czytaniem i pisaniem. Wszystko przychodziło mi z trudem, a ze szkoły wyleciałem w wielu 15 lat. Trochę się od tego czasu poprawiłem, ale nadal nie czytam za dobrze, na długie maile nawet nie patrzę. To sport był dla mnie jedyną szansą - podkreślał.

W pełni ją wykorzystał, sięgając po największe laury. Choć w najbardziej medialnej polskiej lidze nie miał wielkiego wejścia, powoli piął się na szczyt. Nie tylko w prestiżowym cyklu Grand Prix, ale też ligowych statystykach i rankingach skuteczności. Skrzydła rozwinął w Betardzie Wrocław. Jak podkreślał jego klubowy trener Piotr Baron, Woffinden najwięcej zawdzięcza ciężkiej pracy. - Wiele osób mówi wyłącznie o jego szybkich motocyklach, ale mało kto wie, że Tai, jak tylko ma wolny dzień, zjawia się na wrocławskim stadionie by potrenować. Potrafi zacząć koło godziny 12 i jeździć do wieczora - opowiadał Baron na antenie nc+.

Dla siebie i dla innych

W oczach kibiców Woffinden zyskał również tym, że nawet kuszony intratnymi ofertami z innych klubów, od kilku lat pozostaje wierny wrocławskiemu klubowi. Znany się też z zaangażowania w akcje charytatywne. Na turniej Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff potrafił pojechać setki kilometrów rowerem, by zebrać pieniądze dla fundacji walczącej z rakiem. Robił to również po to, by uczcić pamięć swojego ojca Roba, który na początku 2010 roku przegrał walkę z chorobą nowotworową. O ojcu - był jego mentorem, nauczycielem - Tai wspomina przy każdym znaczącym sukcesie.

Tegoroczny tytuł mistrza świata zadedykował jednak kontuzjowanym kolegom - Mice Musquinowi (motocross) i żużlowcowi Darcy Wardowi. Dla tego ostatniego pojedzie też w Melbourne, gdzie odbędzie się ostatnia runda tegorocznego cyklu. Woffinden wystartuje tam bez presji, przecież złoto ma już w kieszeni. Zapowiedział jednak, że powalczy o zwycięstwo, bo turniej w Australii - gdzie spędził swoje dzieciństwo, ma wielu przyjaciół i drugi dom - będzie dla niego wyjątkowy.

TAI WOFFINDEN
Urodził się 10 sierpnia 1990 roku w angielskim Scunthorpe. Dorastał jednak w Australii, gdzie jego ojciec (po zakończeniu kariery żużlowca) wyemigrował za pracą. Tai właśnie tam nauczył się podstaw jazdy na żużlu. Do dziś jest związany z tym krajem (w Perth ma dom), uwielbia australijskie plaże i tamtejszą odmianę futbolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska