Różnica pokoleń i wspólne gospodarstwo - burzliwa dyskusja toczy się na Facebooku.
Jak młodzi rolnicy i rolniczki oceniają pracę z ojcami i teściami? Przytaczamy wybrane wypowiedzi, które znaleźliśmy w jednej z najpopularniejszych facebookowych grup rolniczych.
Pan Kamil stwierdza: - Trudny temat, nie da się dogadać. Pan Łukasz wskazuje: - Cokolwiek się nie zrobi, zawsze źle. Kolejna osoba wtóruje: Z teściem czy szwagrem przekichane. Kiepskie doświadczenia musi mieć też pan Krzysztof, który stwierdza: - Gospodarstwo z teściem, to coś najgorszego, co może spotkać człowieka. Lepiej od razu wszystko pozamykać.
- Trochę pokory ludziska. Są różnice pokoleń, ale można się dogadać - łagodzi nastroje inny internauta. Pan Arek dodaje: - Gramy do jednej bramki. Z zasady nie narzekam, a zgrzyty są wszędzie.
- Kiedyś to było... Siano się luzem woziło, a teraz masz maszyny - co narzekasz... - cytuje żartobliwie kolejna osoba. - Tylko, że kiedyś w pole szła cała rodzina. Robiło się w sezonie 5 ha, nie tak jak teraz 50 czy 150 ha. Nie było biurokracji. Różnica pokoleń robi swoje - fakt jest taki, że kiedyś jednak więcej ludzie z siebie dawali i nie narzekali, że inny ma lepiej. Pomoc sąsiedzka była lepsza. Trzeba mieć silne nerwy i być ugodowym - wtedy jakoś idzie.
Starsi mają doświadczenie życiowe, a młodzi zapał i siłę do pracy. Trzeba to połączyć i będzie super - przekonuje pan Mariusz.
- Z mężem prowadzimy gospodarstwo z moim teściem od ośmiu lat. Gospodarstwo jest nasze, ale teść dużo pomaga i mu nie zabraniam. Sadzę, że gdybym zabroniła mu jakiejkolwiek pracy, to pewnie byłoby mu przykro. Jest bardzo mądrym człowiekiem. Oczywiście, każdy by chciał sam, ale doceniam jego pomoc i rady. Zresztą, teściowej też - pisze pani Julita.
- Teść nam przepisał gospodarstwo w dzierżawę. Mieszkamy razem, ale mamy osobne mieszkania. Teść dalej robi w polu i ogólnie jest złotą rączką. Ma swoje chimery - a to tak, a to siak. My robimy swoje - opisuje pani Katarzyna.
Kolejna rolniczka dzieli się swoją historią: - Mój były mąż prowadzi z ojcem i się dogadywali, z tymże ojciec ustąpił mu we wszystkim w gospodarstwie i on decyduje. Ojciec głównie przy maszynach robi, bo zna się lepiej. Ja dom musiałam prowadzić z teściową i dwiema szwagierkami. Życzę wszystkim powodzenia i cierpliwości. To trudne tematy.
Ja uprawiam, tato pomaga. Zgrzyty są, ale jest też wesoło... Nie narzekam - w końcu to mój tatuś i czasami trzeba przymykać oko na niektóre sytuacje - stwierdza rolnik z okolic Dolnego Śląska.
- Wszystko się da, wystarczą chęci i kompromis. U mnie działa - przekonuje pan Dawid.
