- Patronuje pani miejscowości Czarny Bryńsk, ale sąsiednie wsie także należą do pani obwodu?
- Oprócz Bryńska do mojego sołectwa przynależą także Traczyska, Buczkowo, Kocioł, Falk. Jest to bardzo rozległy teren.
- Wcześniej zajmowała się pani jakąś pracą urzędniczą, społeczną?
- Nigdy dotąd. Funkcja sołtysa jest pierwszą w moim życiu, a w dodatku robię to dosłownie od kilkunastu dni. Chciałam, żeby to córka została sołtysem, bo młoda, wygadana, z samochodem. Wyszło inaczej, ona jednak zrezygnowała, a sąsiedzi namówili i w końcu wybrali mnie.
- Ma pani już jakiś plan działania?
- Na początek trzeba się wziąć za nasze nieszczęsne drogi. Trzeba je solidnie utwardzić, bo takie nieustanne wożenie żwiru, to ratunek na bardzo krótko i nic to nie daje. To wyrzucanie pieniędzy w błoto.
- Coraz częściej słychać jednak o dużych problemach z mostem w Czarnym Bryńsku.
- To jest faktycznie poważna sprawa. Po każdym deszczu most się częściowo obsuwa, załamuje. Podjazdy są zrobione z kostki podsypanej jedynie piachem, który się zapada. Tak się dzieje szczególnie od momentu, gdy przez most zaczęły jeździć ciężkie pojazdy wypełnione drewnem. Uważam, że płytki pod mostem trzeba ułożyć nie na pisaku, lecz podlać je porządnie betonem. Dla dobra mieszkańców jako sołtys będę starała się ten problem załatwić.
Te nieszczęsne drogi
Rozmawiała Liliana Sobieska

Sąsiedzi namówili i w końcu wybrali mnie - mówi sołtyska.
Rozmowa z Urszulą Leśniewską, sołtyską z Czarnego Bryńska.