https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tego wypadku można było uniknąć? Motornicza wcześniej potrąciła pieszą

Maciej Myga [email protected] tel. 052 32 63 151
To zdjęcie, które nasz fotoreporter zrobił w kilka chwil po wypadku przy ulicy Jagiellońskiej
To zdjęcie, które nasz fotoreporter zrobił w kilka chwil po wypadku przy ulicy Jagiellońskiej fot. Tytus Żmijewski/archiwum
Czy ubiegłorocznej katastrofie przy urzędzie wojewódzkim można było zapobiec? Motornicza, która jest oskarżona o spowodowanie wypadku, trzy lata temu potrąciła pieszą. Dlaczego wtedy nie zakazano jej prowadzenia tramwajów?

Bożena K. wjechała 8 maja ubr. tramwajem linii nr 3 w jedenaście stojących przed skrzyżowaniem przy ul. Jagiellońskiej samochodów. Poszkodowanych zostało 9 osób, jedna ciężko - doznała urazu kręgosłupa. Prokuratura zarzuciła motorniczej spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 8 lat więzienia.

Tymczasem "Pomorska" dowiedziała się, że Bożena K. we wrześniu 2006 roku także uczestniczyła w wypadku. O godzinie 5.19 potrąciła (także jadąc "trójką") pieszą - Marię Ż. przy pętli tramwajowej na ulicy Nakielskiej.

- Na miejsce nawet nie wezwano policji, chociaż żona była ranna, miała m.in. rozbitą głowę i potłuczenia. Zabrała ją karetka, ale policję poinformowano o tym dopiero po zdarzeniu - mówi mąż kobiety.
Sprawa trafiła do sądu grodzkiego. Po krótkiej rozprawie obwiniono, na podstawie zeznań motorniczej, pieszą. Pani Maria, nie dość, że odczuwała jeszcze skutki wypadku, musiała zapłacić 100 złotych za nieostrożność.

Ale sprawa na tym się nie zakończyła, wszystko dzięki dociekliwości męża poszkodowanej.
- Sprawdziłem dokładnie - ostatni przystanek był w tym czasie tak zbudowany, że nie mogły na niego wjeżdżać od razu dwa tramwaje. Jeden stał na pętli, a drugi czekał aż tamten odjedzie. Odwołaliśmy się od wyroku - mówi mieszkaniec Wilczaka.

Do sprawy powołano biegłego, który w swojej opinii napisał m.in., że "w analizowanym przypadku przebieg kolizji można ustalić jedynie na podstawie osobowego materiału dowodowego, gdyż akta sprawy nie zawierają dowodów rzeczowych - śladów kolizji", a później dodał, że "na motorniczej tramwaju, zgodnie z przepisami, ciążył obowiązek powolnej jazdy i ustąpienia pierwszeństwa pieszemu, znajdującemu się na chodniku".

Marię Ż. uniewinniono, ale w dopiero w październiku 2007 roku, co oznacza, że winę za wypadek (kolizję) poniosła motornicza. Mimo to Bożena K. nie poniosła żadnych konsekwencji służbowych. Jeśli odsunięto by ją od prowadzenia tramwajów, nie doszłoby do wypadku przy Jagiellońskiej. Zapytaliśmy o to w ubiegłym tygodniu Pawła Czyrnego, prezesa Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy. Odpowiedź przyszła w poniedziałek.

- Pani Bożena K. po wypadku w 2006 roku nie poniosła żadnych konsekwencji służbowych, bo zgodnie z art. 109 Kodeksu Pracy, ukaranie pracownika możliwe jest jedynie przed upływem 3 miesięcy od daty zdarzenia - poinformował szef MZK.
Jak się dowiedzieliśmy, motornicza nadal pracuje w MZK, lecz po wypadku z ubiegłego roku została przeniesiona na do dyżurki.

- Ta prewencyjna decyzja obecnego zarządu MZK została podjęta mimo, że wymieniona posiada ważne do 30 kwietnia 2010 roku pozwolenie na prowadzenie tramwaju i formalnie może nadal wykonywać zawód motorniczego - dodaje Paweł Czyrny.

Pracownicy MZK, prowadzący pojazdy liniowe ponoszą odpowiedzialność finansową i dyscyplinarną, przewidzianą w Układzie Zbiorowym Pracy i w Regulaminie Pracy. Dotyczy to sytuacji zawinionego spowodowania wypadku drogowego.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
bydgoszczak
Jakbyś Gościu nie zauważył, artykuł podpisany jest imieniem i nazwiskiem.
Widać to nie pierwszy taki występek pani motorniczej ale nie można było jej ukarać bo minęły 3 miesiące od zdarzenia (swoją drogą dziwny ten Kodeks pracy).
Artykuł rzeczowy i obiektywny, nie widzę w nim nic nadzwyczajnego.

Pozdrawiam
o
obywatel
Idąc tokiem rozumowania pana redaktora to każdej osobie , która spowodowała by wypadek należało by zabrać prawo jazdy by już więcej nie jeździła i by nie była potencjalnym sprawcą kolejnego wypadku. Przez co i na drogach było by mniej samochodów i nie było by takiego tłoku .
Co do artykułu prawda jest taka, że tak do końca nie wiadomo czyja była to wina przy potrąceniu pieszej bo nikt policji nie wezwał. Teraz każdy z uczestników może twierdzić, że to nie on był winien. A doszukiwanie się sensacji, że motornicza, która 2 raz popełniła błąd i już po pierwszym wypadku powinna być odsunięta od kierowania to chyba lekkie przegięcie. Może bardziej sprawiedliwiej było by motorniczą skierować na badania, które określiły by czy może bezpiecznie kierować pojazdem szynowym czy nie.
r
real
A niby jak miała ominąć tą pieszą co wlazła pod tramwaj? Zastanowił się nad tym ten tępy dziennikarzyna?Ja k można łączyć te dwie sprawy?
G
Gość
"Wypadku można było tego uniknąć? Motornicza wcześniej potrąciła pieszą" - widzę że jesteście w dobrej formie, ten tytuł pisał chyba zupełny analfabeta. Ludzie, nie wstydzicie się podpisywać pod czymś takim swoimi nazwiskami? ŻAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~tom~
Jakiś kretyn pisał ten artykuł! A co ma wspólnego jedno z drugim? To co, że 3 lata temu potrąciła? Wiadomo na 100 %, że jej wina? Ale rozumiem, że kozioł ofiarny już jest i teraz trzeba zrobić wszystko, żeby kobieta była na 100 % winna.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska