Ich argumenty są jasne - w wielkim Bysławiu nie mają szans przebicia.
Teolog, w którym według spisu jest 46 wyborców, leży w sołectwie Bysław, gdzie do wyborów idzie aż 1168 mieszkańców. - Czy my mamy jakieś szanse przebicia? - pytali mieszkańcy, którzy nie chcą być traktowani jak ubogi krewny. - Jedna osoba z Teologa startowała do rady sołeckiej, a i tak przepadła.
W gminie mówią: koszty
- Widzę, że państwo chcą być aktywni, są wyodrębnioną grupą, a na sesji dwa razy problem sołectwa poruszał radny Kazimierz Rogowski - mówił wójt Michał Skałecki. - Sprawa wcale nie jest łatwa.
O procedurach mówiła sekretarz Urzędu Gminy Wanda Mróz. - We wniosku podpisało się 57 osób, a Teolog ma 36 mieszkańców. 11 podpisów to mieszkańcy Bysławia. My musimy sobie zadać pytanie, czy to oznacza, że chcą zmienić adres zamieszkania - mówiła i przekonywała, że może lepiej zmienić statut sołectwa i zagwarantować Teologowi jedno miejsce w radzie sołeckiej.
Mróz tłumaczyła, że za sołectwem idą koszty - nie tylko zmiany dowodów osobistych i praw jazdy, ale i wpisów w księgi wieczyste. Edmund Górka z Urzędu Gminy opisywał procedury zmiany granic. A do tego w Bysławiu będą konsultacje i pytanie, czy mieszkańcy zgodzą się na wydzielenie części sołectwa dla Teologa, jest otwarte. - Część z was ma dopłaty do ziemi i po zmianie będzie miała grunty w innym sołectwie - _mówił Górka. - Musimy powiedzieć wszystko, żebyście wiedzieli, co nas i was czeka. _
W cieniu Wielkiego Brata
W Teologu chcą sołectwa, bo to dla nich szansa na lepszą przyszłość. - Co da nam jedna osoba w radzie sołeckiej? Przecież jeden głos nie ma siły przebicia - zastanawiał się Ryszard Świetlik.
Mieszkańcy wyliczali, że drogi są fatalne, w wioskę mało się inwestuje, a ludzie nie wiedzą nawet, kiedy jest zebranie wiejskie, bo kurenda do nich nie dociera.
_- Zróbcie nam tablicę zamykaną na kluczyk i wieszajcie informacje, każdy przeczyta - _radziła Marzena Świetlik.
W Teologu wierzą, że kiedy powstanie sołectwo, łatwiej będzie sięgnąć po pieniądze z Unii, może będzie szansa na świetlicę, a wieś, choć mała, nie będzie traktowana jak od macochy. - Bysław jest duży i zwarty - mówili mieszkańcy. - Gdyby wioski były jednakowe, nie byłoby takich różnic, ale my w tych polach giniemy. Też chcemy, żeby nasza wioska kwitła. Czy nie mamy do tego prawa?