MKTG SR - pasek na kartach artykułów

TKH podejmuje dziś Stoczniowca

Paweł Kumiszcze
Chociaż z weekendowych wojaży udało im się przywieźć punkt, to do szóstego w tabeli Naprzodu toruńskim hokeistom brakuje już dwóch zwycięstw.

Dzisiaj czeka ich ostatni mecz trzeciej rundy ze Stoczniowcem.

Nieco ponad trzydziestu sekund zabrakło podopiecznym Mariana Pysza i Andrzeja Masewicza, żeby doprowadzić w Tychach do rzutów karnych.

Chwalony rywal
Bramka Michała Garbocza sprawiła jednak, że do nich nie doszło. - Niektórym zawodnikom wydaje się, że ich umiejętności są bardzo wysokie, że nie muszą stosować się do naszych założeń - uważa pierwszy trener TKH. - Brakuje im pokory w stosunku do przeciwnika i stąd rodzą się proste błędy. Nie można zapominać o destrukcji, o tym, że najpierw trzeba obronić a później można myśleć o strzelaniu.
Pozytywnym aspektem tego spotkania był udany debiut Mojmira Musila. - Był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników - mówi Andrzej Masewicz. - Potrafił przytrzymać krążek, zastawić się, dobrze rozegrać. Wygrywał też buliki.

W niedzielę torunianie wybrali się do Krakowa, gdzie starli się z niepokonaną od jedenastu meczów Cracovią. - To było twarde spotkanie, obfitujące w dużo pojedynków jeden na jeden - opowiada Rudolf Rohacek. - Zagraliśmy szybko, agresywnie, a do tego świetnie broniliśmy się w osłabieniach.

- Zespół z Krakowa ma duży potencjał, potrafi grać szybko i nieszablonowo - komplementuje rywali Marian Pysz. - My natomiast zapłaciliśmy trochę frycowe za Tychy, ponieważ później zawodnikom zabrakło już sił.

Janów urósł do rangi problemu
Obie drużyny grały ostro na co pozwalał główny sędzia Sebastian Kryś. - Nie wiem, chyba musi dojść do jakiegoś spotkania w gronie sędziowskim, gdzie wspólnie zostanie ustalone, co powinno być gwizdane, a co nie - mówi Rohacek. - Jeżeli nieprzepisowo przeszkadza się zawodnikowi przejść do ataku, nabrać szybkości to arbiter musi to karać.

Przez weekend przewaga Janów nad TKH urosła do sześciu punktów. - Nie spodziewałem się, że Naprzód wygra w Nowym Targu - przyznaje Marian Pysz. - Wydawało się, że po przyjściu nowego szkoleniowca gra Podhala się już ustabilizowała, ale okazuje się, że jeszcze coś nie działa tak jak powinno. Na pewno wyniki sprawiły, że szlak, po którym musimy się wspiąć na górę staje się coraz bardziej stromy, ale do meczu z Janowem na Tor-Torze wszystko pozostaje otwarte.

Cały czas myślę, co zrobić, żeby z nimi wygrać, bo jak na razie jesteśmy mocno na minusie w bezpośrednich konfrontacjach.

Jedni odpoczywają, drudzy trenują
Dzisiaj jego podopieczni podejmować będą Stoczniowiec, który walczy o pozycję wicelidera, mając tylko punkt straty do GKS Tychy. W ostatniej kolejce gdańszczanie odrobili trzybramkową stratę do Zagłębia i zdołali jeszcze wygrać całe spotkanie (5:4). - To było szok dla mnie i dla całej drużyny - mówi o pierwszych siedmiu minutach drugiej tercji, w który jego drużyna straciła cztery bramki, Henryk Zabrocki. - Pomogła nam jednak siedmiominutowa przerwa po bramce Klisiaka, w której sędzia starał się ustalić czy została ona zdobyta prawidłowo. Zaraz po ich upływie do siatki Zagłębia trafił Zdenek Jurasek i dodał wszystkim wiary. Rywal słabł z minuty na minutę.

W poniedziałek zawodnicy mieli wolne. - Nie robiliśmy typowych zajęć, tylko indywidualne, dla graczy, którzy występowali ostatnio rzadziej - dodaje Zabrocki. - Reszta miała odnowę biologiczną.

Torunianie odbyli natomiast trening w godzinach popołudniowych. - Jesteśmy w stanie wygrać z każdym - zapewnia szkoleniowiec TKH.

Mecz TKH - Stoczniowiec rozpocznie się dziś o godz. 18.30 na Tor-Torze przy ul. Bema.

Rozmowa z Robertem Fraszko
- Co pan widzi spoglądając na tabelę?

- Perspektywa awansu do "szóstki" oddala się coraz bardziej. Nie da się ukryć, że przewaga Naprzodu nad nami jest już dosyć spora, a jeszcze kilka kolejek temu to my mieliśmy ten komfort. Przed nami jeszcze cała runda plus mecz ze Stoczniowcem, ale wszystko wskazuje na to, że walka będzie trwała do ostatniego spotkania. Szkoda, że jesteśmy co roku w podobnej sytuacji i nie możemy się w spokoju przygotowywać do play off. Z drugiej strony potrafiliśmy sobie radzić właśnie w takich momentach, w których dominuje stres.

- Jest pan jednym z tych zawodników, którzy najgorzej znoszą porażki, a tych w obecnym sezonie jest sporo.

- Myślę, że one są przykre nie tylko dla mnie. Teraz w Tychach mieliśmy realną szansę powalczyć o dwa punkty w rzutach karnych, ale zabrakło nam kilkadziesiąt sekund. Często jest tak, że niby staramy się, gramy, ale przychodzą momenty, w których brakuje koncentracji i głupie błędy pozbawiają nas punktów.

- Spytam wprost. Czuje pan, że stać was na to szóste miejsce?

- Wydaje mi się, że tak. W każdym razie wszystko zależy od nas. W czwartej rundzie większość najsilniejszych zespołów przyjeżdża do Torunia, więc możemy urwać punkty faworytom.

- Załóżmy przeciwny wariant - nie awansujecie. Co wtedy?

- Nie chcę o tym myśleć. Nie chcę w ogóle zawracać sobie w tej chwili tym głowy. Fakt, że mieliśmy rozmowy z prezesem i wiemy co nas czeka, ale na razie musimy dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu.

Rozmawiał Paweł Kumiszcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska