
Przy innych stanowiskach można było poczuć naukę na własnej skórze. Dosłownie! - Zostałam podłączona do urządzenia do elektrostymulacji mięśni - mówi podekscytowana Lidia Woźniczka, także z Czernikowa. - Rok temu też tego próbowałam, ale nic nie poczułam. Tym razem się udało, najpierw miałam wrażenie, że po ręce chodzą mi mrówki, a potem dłoń mimowolnie zaczęła mi się otwierać, mimo że próbowałam ją zaciskać. Tak się leczy różne niedowłady. Super! Jak zwyklebardzo podobały mi się też wybuchy przygotowane przez chemików.

Jak co roku wianuszek wielbicieli otoczył również "szklarzy", czyli reprezentację chemików z UMK, którzy pokazywali, jak z niepozornych szklanych rurek przy pomocy ognia wyczarować prawdziwe cuda. #- Mogłabym patrzeć na to godzinami - przyznaje Klaudia z Gimnazjum nr 1 w Kruszwicy. - Zawsze się zastanawiam, co teraz pan zrobi z tym szkłem - zakręci, nadmucha? Zanim się obejrzę, wychodzi małe arcydzieło. Zastanawiałam się, jaka temperatura jest do tego potrzebna. Zapytałam i już wiem - dwa tysiące stopni! Gdyby tak wyglądały lekcje, chemia mogłaby być codziennie.

Podobnych atrakcji w piątkowy wieczór czekało na gości Nocy Naukowców kilkadziesiąt. Były stałe atrakcje, takie jak pokazy fizyczne czy kulinarne stanowisko studentów archeologii, ale nie zabrakło też zupełnych nowości. Wśród nich można było znaleźć prezentację możliwości jednego z najnowocześniejszych tomografów optycznych na świecie używanych wcale nie do badania oczu, ale dzieł sztuki. Swoje narzędzia pracy pokazali też kognitywiści, którzy chętnym badali pamięć krótkotrwałą. Nowością była możliwość zwiedzenia wystaw w Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy, który po raz pierwszy był gospodarzem imprezy.

Można było także odbyć podróż w przyszłość. Taką atrakcję zafundowała uczestnikom Nocy Naukowców dr Mirosława Felsmann z Collegium Medicum UMK. Zaprezentowany przez nią symulator odczuć starczych pozwala na chwilę znaleźć się w skórze dziewięćdziesięciokilkulatka.