O tym, że "Tofi" prawdopodobnie zaszył się gdzieś w Wielkiej Brytanii, bydgoski sąd wiedział już w listopadzie ubiegłego roku. Na sali rozpraw współoskarżeni o brytalne skatowanie Marcina W. wskazali właśnie "Tofiego" jako głównego sprawcę pobicia.
Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się 21 marca w przejściu między kamienicami przy ulicy Nowodworskiej w Bydgoszczy. Krótko po godzinie 15 na miejsce zostało wezwane pogotowie. Sanitariusze zawieźli ciężko pobitego Marcina W. do szpitala im. Biziela w Bydgoszczy.
Niespełna 30-letni mężczyzna zmarł 28 marca. Lekarze nie zdołali go uratować mimo operacji na otwartej czaszce.
"Tofi" został złapany w Londynie dzięki współpracy polskiej i brytyjskiej policji.
Motyw zabójstwa nie jest do końca znany. Według prokuratury Marcin W. miał narazić się czterem bandytom ze Szwederowa, bo nie był kibolem.
Czytaj e-wydanie »