Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

To już prawomocny wyrok, od którego najwyżej przysługuje jeszcze skarga kasacyjna. Pracownice UMK w Toruniu raczej na taki krok się już nie zdecydują. Stoczyły i tak długi sądowy bój z pracodawcą. W drugiej instancji sądowej również poległy.
Rozczarowanie bibliotekarek, satysfakcja uczelni
- Jestem bardzo rozczarowany oddaleniem apelacji moich mandantek i podtrzymaniem w mocy niekorzystnego dla nich wyroku Sądu Rejonowego. Sądy obu instancji nie uwzględniły interesu prawnego powódek. Być może wynika to z małego doświadczenia toruńskich sądów w tematyce dyskryminacji w środowisku pracy - mówi adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący bibliotekarki.
Polecamy
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu natomiast ma prawo do satysfakcji. Ewa Walusiak-Bednarek z UMK zaznacza, że prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł po niemalże trzech latach postępowania.
- Sądy uznały, iż zgromadzony w sprawie bardzo obszerny materiał dowodowy (przesłuchano 11 świadków oraz 3 powódki) nie potwierdził, że w ogóle doszło do molestowania seksualnego powódek. Potwierdziły natomiast, że nie doszło do dyskryminacji powódek przez pracodawcę - UMK w Toruniu - w sferze pracowniczej, a sama uczelnia zachowała wymaganą należytą staranność działania i skutecznie przeciwdziałała dyskryminacji - podkreśla Walusiak-Bednarek.
Zgłaszały, że są molestowane przez kolegę w pracy
Przypomnijmy krótko, o co chodziło w sprawie. Trzy bibliotekarki UMK pozwały uniwersytet o odszkodowanie w łącznej kwocie 150.000 zł (po 50.000 zł na rzecz każdej z nich) z tytułu odszkodowania za dyskryminację w zatrudnieniu w formie molestowania seksualnego oraz za naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu w postaci zakazu dyskryminacji wskutek niedopełnienia obowiązku pozwanego jako pracodawcy przeciwdziałania dyskryminacji.
Pracownice zgłaszały uczelni, że były molestowane przez współpracownika - Edwarda R. Miały słyszeć nie tylko dwuznaczne uwagi czy propozycje, ale i być chwytane za biust, kolano, przyciskane do regału itp. Mężczyzna pożegnał się z pracą na uczelni, ale zanim do tego doszło, minęło sporo czasu. W tym okresie kobiety były narażone na spotkania z nim, a także cierpiały z powodu komentarzy innych. Pracodawcy generalnie zarzuciły, że działał tak opieszale i nieskutecznie, iż naraził je na psychiczne traumy.
Zobacz koniecznie
- Domowe sposoby na gorączkę. Pomogą okłady, chłodne kąpiele i napary z ziół
- Masz je w swojej apteczce? Wycofane leki z aptek w całej Polsce. Natychmiast je usuń!
- Objawy przedawkowania cukru. To są groźne sygnały, że jesz za dużo cukru
- Jak na organizm działa wanilia? Już sam zapach tej przyprawy zmniejsza stres!
Pierwszy wyrok w tej sprawie wydał Sąd Rejonowy w Toruniu. Racji bibliotekarkom nie przyznał i oddalił powództwo w całości. Pracownice jednak odwołały się i apelacją zajął się Sąd Okręgowy w Toruniu. Ten, jak wspominamy na wstępie, 19 października podtrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji. W ten sposób bibliotekarki nie tylko nie doczekają się odszkodowania, ale i pokryć muszą niebagatelne już koszty postępowań sądowych - w obu instancjach.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku: