Toruń. Czy miasto robi pod górkę inwestorom?

Największą dziś niewiadomą jest przyszłość terenów po Tor-mięsie przy Lubickiej. Od wielu miesięcy w sądzie rejonowym toczy się proces między miastem a właścicielami gruntu. Jeden z nich - Jacek Sulikowski twierdzi, że toruński magistrat, ustanawiając miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla obszaru, naruszył jego interesy.

Przeczytaj także: Budowa mostu w Toruniu. Inwestycja pochłonie 753 mln zł
Teraz żąda 15-milionowego odszkodowania od miasta za to, że po zmianach w dokumencie, z kupna nieruchomości wycofał się poważny inwestor. Co więcej, Sulikowski uważa, że nowe zapisy znoszą z niego obowiązek dbania o nieruchomość. - Ten kompleks przestał mnie interesować, teraz niech miasto się o niego martwi - mówi.

Tymczasem w zeszłym roku zawaliła się część zabytkowych ruin. Kolejne części murów są zagrożone zniszczeniem. Konserwator zabytków nie ma jednak możliwości prawnych, by zmusić właściciela do odrestaurowania, a przynajmniej porządnego zabezpieczenia cennych murów.

Inną formę przybrał konflikt na Rudelce. Tu miasto walczy o to, by uchronić teren leśny przed wzniesieniem budynku mieszkalnego. Właściciel gruntu, spółka Masta ze Szczecina, wykorzystuje jednak wszelkie drogi prawne, by rozpocząć inwestycję w środku tzw. Zajęczych Górek. Firma ma już pozwolenie na budowę, ale urzędnicy z toruńskiego magistratu złożyli wniosek do bydgoskiej prokuratury o zbadanie zgodności z prawem wydania takiej decyzji przez wojewodę (wcześniej takiego pozwolenia nie wydało miasto). Ratusz podpiera się argumentem, że grunt inwestora leży na terenie zaplanowanym w MPZP pod tereny leśne.
Kłótnia o Rudelkę

Odbijając piłeczkę, spółka sądownie walczy o uzyskanie służebności fragmentu miejskich gruntów, żeby wykonać przyłącza techniczne do budynku. To już ostatnia przeszkoda na drodze do rozpoczęcia budowy. Masta zdążyła też wyciąć kilkadziesiąt drzew, by wykonać drogę dojazdową do posesji. Zdaniem miasta, wycinka była nielegalna.

- To, co robi inwestor, przybiera już absurdalne formy - komentuje Adam Popielewski, szef wydziału architektury i budownictwa w magistracie. - Trzeba przyznać, że to wyjątkowa sprawa. Na szczęście, takie konflikty nie są częste w Toruniu.

Niektóre udaje się przezwyciężyć. Przykładem niech będzie spór między archeologami, który doprowadził do wstrzymania prac przy budowie centrum handlowego Solaris Center przy Szosie Chełmińskiej. Konflikt zażegnano, ale budowa i tak nie ruszyła z miejsca.

Tymczasem są spore szanse na to, że wkrótce ruszy budowa innej galerii. Spółka Karawela przez wiele tygodni czekała na opinię wojewody w sprawie wydanego przez miasto pozwolenia na budowę. Zaskarżył je jeden z sąsiadów przyszłego centrum. Wojewoda nie dopatrzył się jednak uchybień.

Pod znakiem zapytania za to stoi termin oddania centrum Copernicus w miejscu Wodnika. Budowa miała potrwać do końca br. Obiekt jest jednak w stanie surowym. Dlatego bydgoski inwestor negocjuje z miastem, od którego kupił teren, termin zakończenia inwestycji. Powołuje się na nieporozumienia z wykonawcą i prosi o więcej czasu na dokończenie budowy.

- Myślę, że do końca roku powinniśmy zakończyć negocjacje - tłumaczy Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta.

Nieruchomości z Twojego regionu