Chodzi o sprawę sprzed czterech lat. Pies sędziego miał wówczas wystraszyć toruniankę, a sam sędzia - obrazić kobietę i grozić jej pobiciem. Ale sędzia Wielkanowski twierdził, że to kobieta zaatakowała parasolką jego psa. Uznał, że torunianka go pomówiła i wniósł prywatny akt oskarżenia. Sprawę wygrał.
Incydent trafił też na wokandę sądu dyscyplinarnego w Gdańsku. Sędzia był oskarżony o uchybienie godności zawodu. Wyrok zapadł w poniedziałek. - Sąd uniewinnił sędziego od stawianego mu zarzutu - mówi Roman Kowalkowski, rzecznik gdańskiego sądu.
Sędzia Zbigniew Wielkanowski wrócił do pracy w kwietniu 2010, po blisko 10-letniej przerwie. Wcześniej dziennikarze "Rzeczpospolitej" przypisali mu - nieudowodnione - powiązania z gangsterami.
Toruński sędzia Wielkanowski może nadal orzekać - zdecydował Sąd Najwyższy
Dwa lata później, w 2002 roku sędzia został zawieszony za to, że złożył fałszywe doniesienie na swoją ówczesną partnerkę. Krajowa Rada Sądownictwa zdecydowała, że mimo to pozostanie w zawodzie.
Kolegium toruńskich sędziów odwoływało się od tej decyzji - bezskutecznie.
Czytaj e-wydanie »