Toruń. Zarażam bakcylem robotyki.I to nawet ośmiolatków!

Mieszkanie pełne nowoczesnych robotów. To nie sceneria filmu o przyszłości, ale dom Marka Bazińskiego. - Wcześniej tylko czytałem o robotach, teraz je projektuję, buduję i programuję tak, aby robiły dokładnie to, czego chcę - opowiada nam torunianin. - Wbrew pozorom nie studiowałem automatyki czy robotyki. Skończyłem marketing i zarządzanie. Moja przygoda zaczęła się dość niedawno, bo w zeszłym roku. Ale szybko się wdrożyłem.

Dinozaur i katapulta

Co ma na swoim koncie pan Marek? Lista wykonanych maszyn jest bardzo długa. A na niej choćby robot-katapulta, który celnie strzela piłkami. Rozpoznaje odległości, ostrzega przed rozmaitymi przeszkodami. - Można go nazwać przyszłościowym robotem obronnym - stwierdza z uśmiechem mężczyzna. - Mam także zabawkowe roboty. Na przykład półmetrowego dinozaura, który reaguje na otoczenie. Chodzi tam, gdzie jest dźwięk, wykrywa ruch. Pamiętam, że kiedy go kupiłem - bawiłem się dobre kilka godzin! To żaden wstyd. Dorosłym też się coś od życia należy. Tutaj nie ma ograniczeń wiekowych.

Ile musi minąć, zanim powstanie maszyna? - To zależy od człowieka, a dokładniej - od jego wyobraźni - mówi nasz ekspert. - Czasem można popłynąć i robić niestworzone rzeczy przez kilka tygodni. Wtedy się buduje, poprawia, testuje.

Znajomi pana Marka często pytają o roboty, które zadbają o idealny porządek w domu i przyrządzą pyszny obiad. Rzeczywiście, możemy zaopatrzyć się w maszynę robiącą pomidorówkę, piekącą jabłecznik albo zbierającą z podłogi skarpetki?
- Roboty, które gotują są produkowane w Japonii i Chinach - zdradza pan Marek. - I niestety, kosztują grube miliony! Ale mamy robota, który sprząta. Chociaż przyznam, że nie wiem, czy to akurat dobre rozwiązanie. Ten robot wszystko upycha po kątach, wrzuca pod dywan. Cóż, identycznie robi większość mężczyzn.

Kolejne pokolenie fachowców

Jak nazywane są nowopowstałe roboty? Zależy od ich funkcji. Sprzątające to na przykład Cleanerbot. A co z imionami typu Jagoda, Ola czy Zenek? - Nie stosujemy takich - uśmiecha się szeroko pan Marek. - Nazwy są wyłącznie profesjonalne.

Szansę na poznanie tajników robotyki mają najmłodsi torunianie. Okazja? Zajęcia organizowane przez firmę "RoboCAMP". - Dzieci bawiąc się, uczą matematyki, informatyki i praw fizyki - opowiada pan Marek, który wprowadza przyszłych inżynierów do fachu. - Najczęściej pojawiają się chłopcy, ale w warsztatach biorą też udział dziewczynki. Absolutnie nie idzie im gorzej! Jeśli chodzi o toruński oddział - szkoliliśmy od maja tylko jedną młoda panią. Mam nadzieję, że pojawią się kolejne
Bazą zajęć są specjalne klocki lego, dodatkowo wyposażone w komputer, czujniki i silniki. To właśnie z nich powstają roboty. - Dzieci dowiadują się, co muszą zrobić, aby dany robot wykonywał właśnie te czynności, których się od niego oczekuje - dodaje pan Marek. - Świetna sprawa!

Chcesz zarazić dziecko bakcylem matematyki i informatyki? W październiku startują w naszym mieście warsztaty semestralne "Klub Młodego Inżyniera". Zajęcia łączące naukę z zabawą będą prowadzone raz w tygodniu przez dwie godziny przy ulicy Kozackiej 3 w Toruniu.

- Gwarantuję, że dzieci zdobędą konkretne umiejętności - mówi pan Marek. - Nasz program dydaktyczny jest zaakceptowany przez Ministerstwo Edukacji. Zdobyliśmy nawet nagrodę Lidera Kreatywności i Innowacyjności 2009.