- Znajomi z pracy przynosili mizerne kanapki na drugie śniadanie, a ja kusiłam zapachami sałatki czy nawet obiadu. Postanowiłam więc dzielić się przepisami - opowiada o pomyśle na stworzenie kulinarnego bloga Paulina Jóźwiak.
Na internetową stronę mojequlinaria.blogspot.com zagląda coraz więcej smakoszy.
Tutaj - same delicje. Przepisy na krajankę z powidłami i orzechami, roladę cytrynową z kremem brzoskwiniowym czy brzoskwiniowo-nektarynkowy Eton mess. Ale i konkrety - piersi z kurczaka faszerowane szpinakiem i mozzarellą czy choćby placki ziemniaczane z cukinią.
Czytaj także: Torunianie blogują prosto z kuchni
Babcia dawała świeże pajdy drożdżówki
- Podpatrywałam mamę, dużo też sama kombinowałam - wspomina pani Paulina. - Wprawdzie babcie mnie nie uczyły, ale pamiętam, jak w dzieciństwie jedna z nich - po kryjomu przed starszymi kuzynami - dawała mi pajdy świeżego, ciepłego placka drożdżowego. Chyba dlatego tak bardzo go lubię. Z kuchni drugiej babci pamiętam imieninowe wyśmienite kotlety mielone - do tej pory nie mam pojęcia, jak je robiła, ale czekałam na ten smak z utęsknieniem. I torty - z dużą ilością masy maślanej. Dziś się już raczej takich nie robi.
Czytaj też: Jak upiec idealne amerykańskie muffiny? [wideo]
Torunianka jest polonistką, ukończyła studia podyplomowe z public relations i marketingu. Pracuje w wydawnictwie.
- Pomysł na blog zrodził się w kwietniu 2011 roku z pasji do gotowania, ale i do pisania - mówi. - Zawsze lubiłam gotować, poniekąd byłam do tego zmuszona przez problemy z przewodem pokarmowym. W liceum przygotowywałam szybkie obiady, bo przez dwa lata uczyłam się na popołudniową zmianę. Na studiach tym bardziej musiałam zadbać sama o siebie. Gotowanie wciąga. Stwierdziłam, że poza pracą zawodową, chcę także robić coś dla siebie. Blog jest ucieczką od codziennych obowiązków. Wszystkie przepisy są sprawdzone i gotowane przeze mnie. Również zdjęcia są mojego autorstwa.
Co wychodzi najlepiej?
- Zdecydowanie pierogi - odpowiada bez namysłu pani Paulina. - Śmieję się, bo to robota kojarzona z babcią na emeryturze, ale zrobiłam ich już tysiące. Chyba z nimi jestem najbardziej kojarzona. Poza tym, bardzo lubię pasty (makarony) w różnych wydaniach - od tych z kurczakiem i cukinią, po kombinacje z mleczkiem kokosowym i ananasem.
Kulinarną inspiracją toruńskiej blogerki jest Nigella Lowson, brytyjska dziennikarka i prezenterka, autorka książek kulinarnych.
- To dla mnie symbol diwy w kuchni - podkreśla pani Paulina. - Zawsze elegancka i z klasą, nie boi się pobrudzić rąk, pozostając przy tym seksowną panią domu, a nie kurą domową. Na co dzień inspiracji szukam na innych blogach, w gazetach oraz w książkach kulinarnych. Mam ich już cały stos.
Mistrzyni zdarza się zakalec albo inne wpadki w kuchni?
- Oczywiście! - śmieje się. - Zresztą, żadna ze mnie mistrzyni. Raczej pasjonatka. Nie dalej, jak miesiąc temu, upiekłam pięknego zakalca. Uraczyłam nim mamę, która lubi takie ciasta. Zdarza mi się też coś przypalić. Z perspektywy czasu, czasem żałuję, że nie skończyłam szkoły gastronomicznej. Wbrew pozorom, wielu rzeczy jeszcze nie umiem, wielu nie gotowałam.
Telewizyjny "Master Chef"? - Lubię oglądać programy kulinarne, ale nie ciągnie mnie, by brać w nich udział - odpowiada pani Paulina. - Choć zdradzę, że dwa razy byłam już do pewnego zapraszana. Którego? To już moja słodka tajemnica
Czytaj e-wydanie »