Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruński "Hercules", który chciałby latać

Alicja Wesołowska
fot. Lech Kamiński
Jak długo można kleić jeden śmigłowiec? - Nawet kilka lat - pzyznaje Roman Liziński, mistrz Polski w modelarstwie

Pierwszy model skleił, kiedy był jeszcze dzieckiem. Dostał go pod choinkę. Ale na serio zajął się modelarstwem 5 lat temu, kiedy to trafił do toruńskiego klubu modelarzy "Hercules". Przyszedł tam, żeby... zapisać syna. - Chciałem znaleźć jakieś zajęcie dla chłopaka - przyznaje Liziński. - I sam odnalazłem dawną pasję. A syn i tak poszedł w moje ślady. Teraz jest jednym z lepszych juniorów.
Modelarstwo to na pozór nic trudnego. Kupuje się model, skleja, maluje. Koniec. - To nie do końca tak - prostuje Liziński. - Czasem trzeba się trochę nagłowić.

Silnik z pisaków i tajne zdjęcia
Po pierwsze - już samo znalezienie ciekawego modelu nie jest łatwe. Roman Liziński szuka ich przez internetowe serwisy aukcyjne i sprowadza z Niemiec. Po drugie - nie każdy model zawiera wszystkie niezbędne elementy. Szkielet z pudełka to tylko podstawa - a przecież miniatura śmigłowca musi być taka sama, jak oryginał. Włącznie z takimi drobiazgami, jak antenki, wloty powietrza czy części silnika. Tu zaczyna się pole do popisu.

- Wykorzystuję to, co jest pod ręką - przyznaje modelarz. - Każda rurka, kawałek plastiku, wkład do długopisu - wszystko może się przydać. To zależy tylko od pomysłowości. Ostatnio robiłem silnik z plastikowych części pisaków dla dzieci. To był wzór - potem odlałem całość w żywicy.
Tu pojawiają się kolejne problemy - bo skąd modelarz ma wiedzieć, jak taki silnik powinien wyglądać? Pomocny jest internet, ale nie na każdej stronie można znaleźć zdjęcia. Czasem trzeba poszperać w sieci nawet kilka godzin. - Wszystko da się zrobić - uśmiecha się Liziński. - Ale przydają się znajomości, bo wiele zdjęć jest utajnionych. Czasem koledzy podpowiedzą, gdzie szukać.

Strach było patrzeć
Jego największą dumą jest model śmigłowca EC 135 Polizei. - O, ten to napsuł mi trochę krwi - przyznaje modelarz. Ale zaznacza, że warto było, bo zdobył z tym modelem 2. miejsce na nieoficjalnych Mistrostwach Europy w Miskolc na Węgrzech. - Po zawodach zapakowałem śmigłowiec w karton - opowiada Liziński. - Na parkingu zza samochodu wybiegło jakieś dziecko, uderzyło w model. Otworzyłem pudełko, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest śmigłowiec - i od razu je zamknąłem. Strach było patrzeć.
Od tamtej pory Liziński ubezpiecza swoje modele. Jakie jest jego największe marzenie? - Chciałbym latać - uśmiecha się modelarz. - Ciągle mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska