Choć statystyki wypożyczeń robią wrażenie i firma BikeU chwali się nimi mówiąc o „sezonie więcej niż dobrym” (blisko 130 000 wypożyczeń, 11 000 użytkowników), to debiut nie należał do łatwych. Miejski rower borykał się z falą dewastacji i wandalizmów. Operator odnajdywał pojazdy porąbane siekierą, z wypalonymi błotnikami lub przerobione prawie nie do poznania.
- Przemalowny rower bez oznaczeń zdradziła kierownica, charakterystyczna tylko dla miejskich egzemplarzy - opisuje jedną z zuchwałych kradzieży Marcin Jeż, dyrektor ds. rozwoju i marketingu firmy BikeU. Łupem złodziei o mały włos padł też rower elektryczny BikeU, wart około 15 tysięcy złotych. Dziesięć takich pojazdów kursowało od września po ulicach Torunia. Jeden z nich ktoś próbował rozmontować odłączając systemy zabezpieczeń. Wszystkich nie udało się na szczęście sforsować. Obsługa zareagowała, gdy zobaczyła, że niewypożyczony rower nagle porusza się po ulicach, w dodatku nie widać sygnału o stopniu naładowania baterii. W sumie system wysłał trzy alerty.
Rowery miejskie dewastowano, kradziono, przerabiano. Były sytuacje, w których wypożyczony pojazd wyrwano z rąk użytkownika, na szczęście wrócił do systemu.
Zaplanowano, że Torvelo wróci na toruńskie ulice 14 lutego, dwa tygodnie przed zakontraktowaną w umowie datą startu.
