Po decyzji Krajowej Izby Odwoławczej, która dopatrzyła się błędów w przetargu na operatora Toruńskiego Roweru Miejskiego, urzędnicy musieli unieważnić wynik postępowania i wykluczyć z konkursu dwie najtańsze oferty. W grze pozostał już tylko NextBike z Wrocławia, który za realizację zadania zażądał blisko 1,6 mln zł. Tomasz Wojtkiewicz, prezes firmy, zadeklarował, że na uruchomienie systemu w naszym mieście potrzebuje zaledwie 45 dni. Ale nic z tego.
Dlaczego? Miasto zarezerwowało w budżecie niecałe 800 tys. zł na utworzenie sieci wypożyczalni. Kiedy przetarg zweryfikował te szacunki i do najtańszej oferty firmy BikeU i tak trzeba było dołożyć blisko 400 tys. zł, z pomocą pospieszyły spółki miejskie. Kolejne brakujące 400 tys. zł już się nie znajdą, a to oznacza, że nie ma żadnych szans na uruchomienie wypożyczalni w tym roku.
Czytaj komentarz: Poślizg na dwóch kółkach
- Podjąłem decyzję o unieważnieniu postępowania przetargowego - mówi prezydent Michał Zaleski. - Ogłaszanie w tej chwili nowego postępowania, rozstrzyganie konkursu i wykonanie wszystkich zadań oznaczałoby uruchomienie roweru zimą, co byłoby bezsensowne. W związku z tym przygotowujemy prawdopodobny wariant: postępowanie przetargowe będzie miało miejsce jeszcze w tym roku. Dzięki temu część kosztów będziemy mogli ponieść w 2013, a część na początku 2014 r. tak, aby od kwietnia przyszłego roku rower miejski ruszył już w sposób ostateczny.
Miejskie wypożyczalnie rowerów działają już w kilku polskich ośrodkach, m.in. w Krakowie, Poznaniu, Opolu, Rzeszowie i Warszawie. System warszawski, działający na podobnych zasadach, jak ten, który ma powstać w Toruniu, liczy 2,5 tys. jednośladów i kosztował 19 mln zł.Tam utrzymanie jednego roweru przez cztery lata pochłania 7,6 tys. zł. Toruńscy urzędnicy przewidzieli na jeden rower kwotę o połowę mniejszą. W naszym mieście na zakup i obsługę 260 pojazdów w latach 2013-2016 zaplanowano 780 tys. zł.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje