Odłożyłam buty, kupiłam inną parę. W połowie marca stwierdziłam, że mogłam przecież zanieść je na reklamację. Kosztowały 48 złotych, niespecjalnie dużo, ale liczyłam, że może wymienią mi je na nowy towar, albo zwrócą pieniądze, byłoby jak znalazł na wiosenne półbuciki - dodaje czytelniczka.
Nasza Czytelniczka wybrała się do sklepu w Brodnicy, w którym kupiła buty. - Pokazałam sprzedawczyni jak wyglądają. Pani zapewniła, że oczywiście towar można reklamować, gdy jednak zerknęła na dowód zakupu stwierdziła, że nie może przyjąć obuwia, bo szef wydał dyspozycję, by przyjmować na reklamację towar z datą zakupu nie dłużą niż trzy miesiące wstecz - mówi nasza rozmówczyni. W sklepie zauważyła ponadto przyczepioną kartkę, z której wynikało, że towar o wartości poniżej 49 złotych nie będzie przyjęty na reklamację.
Nasza Czytelniczka zdziwiła się, ale wadliwe obuwie zabrała i zgłosiła się do nas. My z kolei poprosiliśmy o wyjaśnienie Marcina Pawlaka, powiatowego rzecznika praw konsumentów.
- W przedmiotowym przypadku nie ma mowy o żadnej granicy cenowej odnośnie towaru niezgodnego z umową - mówi rzecznik. - Nawet gdyby towar kosztował złotówkę, ale okazałby się niezgodny z umową, konsument ma prawo go reklamować, a sprzedawca ma obowiązek reklamację przyjąć. Co innego - jej rozpatrzenie, ale konsument ma różne drogi dochodzenia swoich roszczeń, również na drodze sądowej.
Wszelkie kartki informujące o tym, że towar w danej cenie lub "po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględniamy" - mogą sobie wisieć, ale nie mogą wprowadzać konsumenta w błąd.
A co z gwarancją, przyjęciem towaru? Jaki termin obowiązuje?
- Gwarancja nie jest obowiązkowa w prawie polskim. Obowiązuje przez okres, na jaki została udzielona. Jednak - niezależnie od gwarancji - obowiązuje nas odpowiedzialność sprzedawcy (mamy z nią do czynienia w przypadku towarów zakupionych przed 25 grudnia 2014 roku), bądź rękojmia (dotyczy towarów zakupionych po tym terminie). W obu przypadkach okres odpowiedzialności sprzedawcy wynosi dwa lata.
Nasza Czytelniczka zgłosiła się ponownie do sklepu. Poinformowała o tym, że wie jakie ma prawa i zapytała, czy towar zostanie przyjęty na reklamację. Tym razem sprzedawczyni przyjęła uszkodzone buty na reklamację.
Czytaj e-wydanie »