Transseksualista także w PiS

Rozmowa z Tomaszem Latosem, posłem PiS:

- Przyznał pan w "Superstacji", że w PiS była osoba transseksualna?
- Denerwuje mnie to, co robi Janusz Palikot i w pewnym sensie również Anna Grodzka. Jeśli ktoś ma takie problemy, to raczej powinien je ukrywać, a nie używać ich do kariery.

- Czyli transseksualiści - tak, ale bez nachalnej reklamy?
- Uważam, że to jest prywatna sprawa każdego z nas. Nie dzielmy ludzi według żadnych kategorii. Natomiast nie jest to powód do awansu lub do uniemożliwiania go. Dlatego powiedziałem głośno, że była taka osoba w Prawie i Sprawiedliwości. Nikt na to nie zwracał uwagi, ta osoba również nie eksponowała tego w żaden sposób. To jest normalność, empatia i demokratyczne podejście bez klasyfikowania ludzi. Natomiast to, co proponuje poseł Palikot, jest właśnie odwróceniem normalnego podejścia do takich problemów.

Zobacz też: W samo południe. Ustawa o związkach parterskich - największa porażka tego rządu

- Posłanka Anna Grodzka powinna zostać wicemarszałkiem Sejmu?
- Uważam, że Anna Grodzka popełniła dwa błędy. Pierwszy polegał na tym, że idąc do Sejmu koncentrowała się wyłącznie na swojej transseksualności, czego zupełnie nie rozumiem. Drugi błąd popełniła już w Sejmie, ponieważ nie powiedziała: od tej pory koniec dyskusji, teraz proszę mnie wyłącznie pytać o kwestie merytoryczne. Może nie wyłącznie, ale głównie. Niestety, nic się nie zmieniło w jej osobistym wyborze i decyzji. Postanowiła wykorzystać coś, co przyniosło jej sukces. Moim zdaniem ona nie pomaga tylko szkodzi osobom w tym środowisku. W Polsce, jak i na świecie, jest jakiś procent takich ludzi.

- Czy w takim razie w PiS są lub mogłyby się znaleźć osoby homoseksualne?
- Nie wiem czy są, ale - raz jeszcze podkreślę - czym innym jest sytuacja, w której ktoś uważałby, że z takiego powodu powinien znaleźć się na listach PiS, jako przedstawiciel pewnego środowiska niż sytuacja polegająca na tym, że kompetentny fachowiec działa już w ugrupowaniu, a ktoś kiedyś dowiedział się o jego takich czy innych preferencjach.
- Dyskusja o związkach partnerskich jest potrzebna?
- Niestety, ma ona swoje drugie dno. Środowiska homoseksualne lansują ją z określonych powodów. Z punktu widzenia osób różnych płci będących w innych związkach np. w konkubinacie rzeczy wygląda inaczej. Trzeba pamiętać, że aby zawrzeć związek partnerski, należy być stanu wolnego, o ile dobrze przeczytałem w projektach ustaw. Nie może to być osoba będąca w innym związku, z którego odeszła bez uregulowania sprawy, a teraz chce zawrzeć nowy związek z inną osobą. Skoro muszą mieć uregulowane sprawy, to dlaczego później nie mogą tego zrobić z nowym partnerem? Nie chcę, żebyśmy udawali, że załatwiamy sprawę.

Przeczytaj również: Sejm odrzucił projekty o związkach partnerskich. Zobacz, jak głosowali nasi posłowie

- Przekonują pana argumenty koleżanki partyjnej prof. Krystyny Pawłowicz?
- Nie oceniam wypowiedzi kolegów, choć w dyskusji publicznej używałbym innych słów. Proszę pamiętać, że jestem lekarzem i to kształtuje moją wrażliwość.

- Ta osoba transseksualna, o której rozmawialiśmy wcześniej - jest dalej w PiS?
- Nie chcę jej dotknąć. Nie wiem, może wyjechała z kraju? Nie to jest istotą sprawy. Powinniśmy koncentrować się na problemie, a nie na personaliach.