Opiekun Zawiszy desygnował do gry czterech nowych piłkarzy: Bojana Pejkowa, Cezarego Stefańczyka, Marcina Drzymonta i Pawła Strąka, Z kolei trener Olimpii postawił na dwójkę debiutantów: Dariusza Kłusa i Adama Cieślińskiego. Właściwie trójkę, ponieważ Jakub Cieciura zagrał na nowej dla niego pozycji.
- Generalnie trzeba ocenić wszystkich pozytywnie, bo wygraliśmy mecz - podkreśla trener Zawiszy. - Dla nich ten mecz był przetarciem. Po raz pierwszy zagrali w oficjalnym meczu. Doszły emocje pojedynku derbowego. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę, oceniając zawodników. Pejkow puścił trzy gole, ale tylko o jednego można mieć do niego pretensje. Generalnie przy tej bramce wszyscy się za bardzo cofnęliśmy. Powstał duży gąszcz w polu karnym i Pejkow nie zdążył zareagować. Przy pozostałych dwóch golach nie miał szans, bo był rzut karny i strzał z bliskiej odległości. Bułgar popełnił też kilka innych mniejszych błędów, choćby przy wprowadzaniu piłki do gry, ale nie miały one wielkiego znaczenia dla losów meczu - ocenia opiekun niebiesko-czarnych.
Poprawni w defensywie
W opinii szkoleniowca bydgoszczan Stefańczyk bardzo poprawnie zagrał na prawej obronie. - Z jego strony nie mieliśmy zagrożenia - twierdzi trener Kubot. - Stefańczyk był skoncentrowany na defensywie, dlatego brakowało jego akcji ofensywnych. Z kolei Drzymont zarzeka się, że nie było kontaktu między nim a Kryszakiem i nie powinno być karnego. Stało się inaczej i nie ma się już co nad tym rozwodzić. Jeśli chodzi o Strąka, to przegrywając musieliśmy zmienić sposób gry na bardziej ofensywny i dlatego go zmieniłem. Wcześniej, podobnie jak Drzymont, spisywał się bardzo poprawnie. W kolejnych meczach jako zespół musimy poprawić grę w defensywie, bo nie powinniśmy tracić u siebie trzech goli - podkreśla szkoleniowiec Zawiszy.
Kolejne spotkanie bydgoszczanie zagrają w sobotę w Radzionkowie z Ruchem.
Gole bez radości
- Zawsze patrzymy na grę zawodników przez pryzmat wyniku - zaznacza opiekun Olimpii. - Ten nie jest pozytywny, ponieważ przegraliśmy. Z tego też powodu nie jesteśmy zadowoleni, ale też nie chodzi o to, by teraz szukać kozłów ofiarnych. Zarówno Kłus, jak i Cieśliński strzelili po golu, więc debiut mogą zaliczyć do udanych. Zresztą zagrali całkiem poprawnie. Cieśliński absorbował obronę Zawiszy, a Kłus dobrze spisywał się jako defensywny pomocnik, często przerywając akcje bydgoszczan. Jednak obaj czują się mocno rozczarowani wynikiem. Najbardziej pozytywne jest, że wszyscy zareagowali chęcią jak najszybszego odrobienia strat. Jeśli chodzi o Cieciurę, to on już kiedyś w Ostrowcu grał na boku obrony. Nie ustrzegł się kilku błędów, ale też nie mam zamiaru oceniać go negatywnie. Jako zespół straciliśmy cztery gole i musimy się z tym zmierzyć. Pokazać charakter i inteligencję. Powtórzę, że w Bydgoszczy zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, wyłączając proste błędy, po których straciliśmy gole. Teraz dobrą grę trzeba poprzeć zwycięstwem - dodaje szkoleniowiec.
Oby już w sobotnim spotkaniu przeciwko Wiśle Płock.