Truskawki, czereśnie prosto z samochodu - na Śniadeckich i Kościuszki - tak było w roku ubiegłym. A dziś? Pojawiają się wprawdzie handlujący na Kościuszki, ale... okazuje się, że robią to nielegalnie.
700 kilo bez krzywdy
- Przez cztery lata sprzedawałam truskawki przy sklepie "Jedynka", na chodniku. Od 7 rano do 16. Dziennie nawet 700 kilo. Za handel płaciłam "targowe", niewielkie pieniądze brało też "Społem". I nikomu krzywda się nie działa. Na moim handlu zarabiało miasto, ja miałam na życie, a ludzie się cieszyli, że jest tanio i prosto z pola - opowiada właścicielka plantacji (prosi o pozostawienie nazwiska i adresu do wiadomości redakcji). - Dziś to wszystko się odwróciło. Urząd nie chce wydać zgody tylko mówi, że zamiast w centrum Żnina, mam iść na plac targowy. A po co na plac targowy, skoro tam mi nikt nie przyjdzie? Przecież truskawka codziennie jest zrywana i nie może leżeć, a targ jest we wtorki i piątki? Czy nikt nie może wpłynąć na tego burmistrza? - żali się kobieta i dodaje, że to również opinia pozostałych plantatorów.
A może sklepikarze?
Padł zarzut: - To chyba robota żnińskich sklepikarzy. A przecież truskawka z pola jest lepsza, niepryskana. I nikt nie chce handlować za darmo, czy w urzędzie tego nie rozumieją?
Poprosiliśmy burmistrza Andrzeja Rosiaka, aby wypowiedział się w tej sprawie: - Nie róbmy z centrum Żnina warzywniaka! Są sklepy, z których właścicielami plantatorzy mogą się porozumieć, jest targowisko. Moje stanowisko w tej sprawie jest nieprzejednane. I ze sklepikarzami tego nie konsultowałem. To moja decyzja. Zaznaczyć też trzeba, że kiedyś tych handlarzy ulicznych było mniej, a dziś wniosków jest u nas mnóstwo, bo każdy chce zarobić - na truskawkach, czereśniach. Ale ja nie zamierzam robić wyjątków, jednemu dawać a innemu odmawiać. Dlatego za partyzantkę, za nielegalny handel, będą wyciągane konsekwencje - _usłyszeliśmy.
Wyjdą na... ulice!
Właścicielka plantacji: - Niech mieszkańcy Żnina wypowiedzą się, co o takiej decyzji burmistrza myślą.
Andrzej Rosiak: - Może pomyślimy o jakimś miejscu na handel owocami i warzywami.
Plantatorka: - Jutro zaryzykuję i wyjdę na ulicę. Najwyżej mnie zwiną. _
Panie burmistrzu! Obchodzi nas estetyka miasta. Ale równie ważny jest wolny rynek. Nie blokujmy ludziom, którzy mają swoje plantacje, możliwości zarobku, chociaż w sezonie. W tej kwestii, aby wszyscy czuli się usatysfakcjonowani, może winni wypowiedzieć się radni - ci, których wybraliśmy? Może uda się znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie? A swoją drogą - na te truskawki wielu z nas czeka okrągły rok. Ich zapach, smak, widok... Sama estetyka.
Truskawka chce do ludzi
Iwona Woźniak

Handel owocami na ryku, pod basztą? To rzeczywiście niezbyt dobry pomysł. Czy jednak truskawki przy Kościuszki i innych przyległych do rynku uliczkach szkodzi estetyce miasta? Kramik pani Romany (na zdjęciu) raczej nie tamuje ruchu pieszych. A podniebieniom miłosników tych wiosennych owoców sprawia wiele radości.
- Przez 4 lata truskawki sprzedawałam przy sklepie PSS "Jedynka". Teraz w urzędzie powiedzieli, że nie wolno. Że tylko na targowisku. A kto tam przyjdzie oprócz wtorku i piątku? - żali się właścicielka plantacji. Burmistrz Andrzej Rosiak: - Centrum Żnina to nie warzywniak. Moje stanowisko jest nieprzejednane.