Janusz Flemming, miejski konserwator zabytków, przyjął zaproszenie na sesji rady miasta. Radni mieli dużo pytań. Flemming tłumaczył, że w związku z uchwałą podjętą w 2015 roku obligującą opracowanie uchwały określającej wygląd reklam w mieście, pracuje nad tym.
- Nie chodzi tylko o strefę konserwatorską, ale stworzenie projektu reklam, „potykaczy”, innych form wizualizacji zewnętrznej - mówił. - Muszą zostać uzgodnione z władzami miasta i wojewódzkim konserwatorem. Dla mnie to dodatkowe zajęcie, w niedługim czasie będzie gotowe.
Przewodniczący rady miasta dociekał, kiedy dokładnie?
- Nie wiem, przygotowanie tego nie leży w mojej gestii - wyjaśnił Janusz Flemming. - Chciałbym też, by ta uchwała była poddana konsultacjom społecznym. Jest w niej bowiem wiele zapisów diametralnie zmieniających formę reklam. Treść jest gotowa, chodzi o załączniki graficzne.
- To za pół roku, rok czy dłużej? - nie ustępował radny Remigiusz Mikrut, a pytany odpowiadał, że ma dużo obowiązków zawodowych i te są priorytetem.
Radnego Jacka Kordowskiego interesowało w czyjej gestii leży zajęcie się sprawą.
- Przypomnę, że gdy zyskaliśmy miejskiego konserwatora, to wojewódzki oddał mu tylko część swoich kompetencji - wyjaśnił burmistrz Mariusz Kędzierski. - Zachował sobie kościoły, substancję miejską. Flemming, fakt, przygotowuje uchwałę poza obowiązkami. Niech zrobi to dobrze, skoro wiązać się to będzie z nakładami finansowymi.
- Miasto zainwestowało w płytę rynku, ulice Grudziądzką i musi to być zsynchronizowane z reklamami - zauważył Błażeje-wicz. Nie może być przy ulicy karki „ schab za 11 złotych”.
- Właścicielom sklepów, którzy za potykacz z taką informacją płacą, nic nie możemy zrobić - tłumaczył burmistrz. - Dlatego ważne, by dojść do konsensusu, by ludzie przyszli, wskazali jakie projekty im się podobają i wybrali kilka. Mają być estetyczne, ale nie za bardzo kosztowne.
Mikrut mówił, że nie rozumie, czemu konserwator przygotowuje uchwałę w wolnym czasie. - Może trzeba zlecić komuś, zapłacić i będzie zrobione - mówił. - Bo inaczej, kiedy to zafunkcjonuje? Niektórzy się tym ekscytują, czekają, a może nie powstanie nigdy.
Burmistrz chłodził emocje.
- Nie sztuką wydać 50 tys. złotych - mówił. - I gdyby to zrobiła firma zewnętrzna to nie wiadomo czy radni i wojewódzki konserwator by ten projekt zaakceptowali?
Niektórzy proponowali, by chociaż rynek i Grudziądzką uporządkować. Mikrut oponował, że zająć trzeba się całym miastem - choćby szpetnymi reklamy przy wjazdach.
Burmistrz stwierdził, że na reklamy ustawione na prywatnym terenie wpływu mieć i tak nie będą.
Do tematu wkrótce wrócimy.