Chodzi o inwestycję na zbiegu ulic Sienkiewicza i Fałata - drogowcy budują tam nowe torowisko, a przy okazji remontują również chodniki.
- Pierwszy raz zrywano kostkę i kładziono nową w grudniu - opowiada pan Piotr. - Budowlańcy kładli ją bardzo starannie tylko po to, żeby niecałe trzy tygodnie później ją zerwać i położyć kable. Dziś znowu przekopują się pod nową kostką, żeby przeciągnąć jakieś inne przewody. Obserwuję to i aż nie mogę uwierzyć. Czy naprawdę nie można było sensowniej rozplanować tej inwestycji?
Na czym polega problem? - Rzeczywiście, pracownicy zrywali kostkę, ale nie był to nowy chodnik - wyjaśnia Piotr Reich, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu. - W lutym wykonawca zdjął starą kostkę z chodnika, utwardził teren i ułożył nową - ale tylko na części traktu. Wiedzieliśmy, że pod drugą częścią inna ekipa będzie musiała położyć przewody, więc nie kładliśmy tam nowej kostki. Ale trzeba było jakoś udrożnić chodnik dla pieszych, żeby mogli przejść. Więc na nowo położono tam starą kostkę.
Kiedy kolejny podwykowawca zaczął układać przewody, skuł stary chodnik i na to miejsce położył już ostatecznie nową kostkę.
Dlaczego prac nie można było od razu zaplanować tak, by obejść się bez wielokrotnego zdejmowania płyt chodnikowych? - Podejrzewam, że wykonawca chciał się zmieścić w wyznaczonym terminie - odpowiada rzecznik MZK. - Rozłożył pracę na etapy, żeby się ze wszystkim wyrobić.
Prace na tym odcinku ulicy Sienkiewicza zgodnie z planem powinny zakończyć się do 31 marca. Torowisko ma połączyć osiedla we wschodniej części miasta z miasteczkiem akademickim.
Czytaj e-wydanie »