Politechnika Gdańska - Energa Toruń 67:79 (11:22, 28:15, 16:24, 12:18)
POLITECHNIKA: Conwright 22 (2), 6 as., Szymańska 7 (1), Bujniak 6 (2), Pyka 3 (1), Strzelczyk 2 oraz Holopainen 21 (1), Koc 6.
ENERGA: Fields 31 (4), Svaryte 14, 15 zb., Skobel 9 (1), Kunek 5 (1), Trzecik 4 oraz Stankiewicz 9 (2), Mandić 4, Schmidt 3, Tłumak 0, Uro-Nilie 0, Sarauskaite 0.
Po imponującym starcie w sezon "Katarzynki" jakby zwalniają. W czwartek przegrały w EuroCup z przeciętnym rosyjskim zespołem MBA Moskwa, w sobotę długo męczyła się z beniaminkiem z Gdańska.
Pierwsza połowa była bardzo słaba, wskaźnik skuteczności z gry na poziomie 28 procent to katastrofa dla pretendenta do medali w lidze. Przyjezdne przegrywały dwoma punktami tylko dzięki przytłaczającej przewadze pod tablicami. Zebrały aż 29 piłek, w tym 13 w ofensywie, gdy gospodynie wszystkich zbiórek miały 14.
W defensywie nie do zatrzymania była Maegan Conwright, która do przerwy miała 20 punktów na koncie i 7/9 celności z gry. Dzielnie wtórowała jej Annika Holopainen i ten duet z łatwością radził sobie z toruniankami (32 z 39 punktów całego zespołu Politechniki). 28 punktów straconych w jednej kwarcie - to najlepiej mówiło o poziomie gry w obronie Energi.
Dopiero w 3. kwarcie udało się zatrzymać liderki Politechniki, a po drugiej stronie parkietu rozrzucała się Fields. To wystarczyło, żeby zyskać przewagę, która jednak przed ostatnią kwartą stopniała do 6 punktów.
Emocji nie brakowało, bo po akcjach Holopainen było 60:62. W ważnym momencie dwa razy z dystansu trafiła Fields. Kanadyjka w ostatniej kwarcie zdobyła
W całym meczu trafiła 11 z 18 rzutów (w tym 4/9 z dystansu) i pobiła swój punktowy rekord sezonu.
