I tak np. 2007 roku było 18 mln sztuk, a w 2013 roku - 11 mln. - Nasze badania odczarowują obraz, że jedzenie wieprzowiny szkodzi - mówił dr Jan Biegniewski, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”. - To opinia sprzed 30-40 lat, gdy świnie hodowano na przykład dla słoniny. Teraz to zdrowe mięso, zawierające dużo witamin i minerałów. Nasze badania pokazują, że takie żelazo jest lepiej wchłaniane przez organizm niż z warzyw.
Najwięcej trzody hodowlanej jest w Wielkopolsce, ale za to Kujawsko-Pomorskie jest potentatem, jeśli chodzi o hodowlę zarodową. - Nasz potencjał genetyczny pozwoliłby na 26-28 prosiąt rocznie od lochy - mówił dr Biegniewski. - Niestety, produkcja spada, bo staje się cora zmniej opłacalna, kilogram klasy E kosztuje 5,8 zł, jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej. - Jeszcze taniej jest, owszem, w Danii i Holandii, ale tam jest inny system. Rolnicy dostają jeszcze między innymi prowizję od uboju czy sprzedaży.
Produkcja spada i rośnie import. - Kiedy zjemy ostatnią polską świnię? - zapytał z sali rolnik. - Liczba gospodarstw z trzodą chlewną spadła o 63 procent - powiedział prof. dr hab. Wojciech Ziętara z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - W 2000 roku było ich 760 tysięcy, a w 2013 roku 278 tysięcy. Tymczasem import sztuk trzody skoczył z ok. 4,01 mln z 2007 roku do 5,44 mln z 2013 roku.