Jak udało się ustalić "Pomorskiej", mężczyzna, który 10 grudnia znalazł niemowlę porzucone nad Wisłą, jest konkubentem kobiety, która dziewczynkę urodziła.
- Mogę potwierdzić tylko, że rzeczywiście mieszkają pod tym samym adresem - mówi nadkom. Marzena Kostrzewska, rzecznik grudziądzkiej policji.
Wyrodna matka twierdzi jednak, że nie wie kto jest ojcem dziewczynki.
Matki dzieciątka policjanci poszukiwali od ponad 40 dni. W tym czasie przesłuchiwali świadków, odwiedzali przychodnie lekarskie w mieście, zbierali dowody, wykorzystali nawet psa tropiącego, aby ustalić, kto porzucił nowo narodzoną dziewczynkę.
Okazało się, że jej matką jest grudziądzanka, mieszkająca w kamienicy niedaleko miejsca, w którym odnaleziono noworodka. Jest osobą bezrobotną i wychowuje już kilkoro dzieci.
Przyznała się, że urodziła
Wczoraj kobieta została przewieziona do sądu, gdzie przedstawiono jej zarzut usiłowania dzieciobójstwa. Zapadła także decyzja o aresztowaniu jej na trzy miesiące. Budynek sądu opuszczała w asyście policjantów. Ze spuszczoną głową, przykrytą kapturem czytała uzasadnienie decyzji o aresztowaniu.
- Kobieta przyznała się do stawianych jej zarzutów. Złożyła obszerne wyjaśnienia, które teraz będą weryfikowane - mówi nadkom. Marzena Kostrzewska, oficer prasowy grudziądzkiej policji, która nie zdradza szczegółów prowadzonego śledztwa.
Co ją skłoniło do porzucenia?
Na razie nie wiadomo, czy matka Julki sama podjęła decyzję o porzuceniu dziecka, czy też została do tego zmuszona. Policja ustala, kto jest ojcem dziewczynki i czy w przestępstwie nie brały udziału inne osoby. Niewykluczone, że ktoś pomagał kobiecie i wiedział o ciąży oraz porzuceniu noworodka. W takim przypadku matka dziewczynki nie będzie jedyną osobą, która w wyniku śledztwa usłyszy zarzuty.
Na Julkę 10 grudnia cudem natknął się przechodzień, który w mroźny wieczór spacerował po grudziądzkich Błoniach Nadwiślańskich. Owinięta była jedynie w ręczniki i czarny foliowy worek na śmieci... Noworodek leżał tuż przy brzegu rzeki, płakał i ledwie żył. Kiedy przyjechało pogotowie, temperatura ciała dziewczynki wynosiła tylko 30 stopni Celsjusza.
W szpitalu dziecku przetoczono krew, a kilka dni później poddano operacji przewodu pokarmowego. Lekarze i pielęgniarki dziewczynce nadali imię Julia.
Dzieciobójstwo
To "zabójstwo uprzywilejowane", zagrożone stosunkowo łagodną karą od 6 miesięcy do 5 lat więzienia. Zarzut dzieciobójstwa postawić można tylko matce dziecka, która uśmierca dziecko, gdy jej równowaga psychiczna jest zakłócona po porodzie.