Rodzina Józefa Mellera do Płąchaw przeprowadziła się na początku lat 90. To właśnie w tym czasie we wsi zakładany był wodociąg. - Aby kupić dom musiałem się zapożyczyć i nie było mnie już stać na kolejny kredyt. Dlatego zrezygnowałem z wodociągu. Musiałem, bo przecież nic bym nie zyskał na wodzie z kranu w domu, który zabrałby mi komornik - mówi gospodarz.
W ten sposób rodzina Mellerów została jako jedyna we wsi bez bieżącej wody. I od kilkunastu lat wciąż czerpie ją ze studni.
- Nie raz pisałem do wójta, aby wybudował wodociąg do mojego gospodarstwa. Zawsze moje prośby spotykały się z odmową z powodu braku pieniędzy - dodaje mężczyzna.
Ale nie tylko brak wody w domu Mellerów jest problemem. Pięcioosobowa rodzina ma również spore kłopoty z drogą dojazdową. - Wiosną droga jest śliska jak masło. Każdego dnia musi ją pokonać moja sześcioletnia wnuczka, która idzie do szkoły. Już nie raz podczas deszczowej pogody przewróciła się. Ja również kilka razy przez tę drogę miałem nogę w gipsie - wspomina Józef Meller. Z dojazdem na pewno miałaby problem karetka. - Moja żona zachorowała na raka, więc karetka prędzej czy później będzie musiała tutaj przyjechać. Nie chcę od władz gminy, aby wybudowały mi tutaj autostradę, ale pomocy w jej utwardzeniu. Czy to tak wiele? - pyta mężczyzna.
W całej gminie Płużnica podobny problem z brakiem bieżącej wody mają również dwie inne rodziny w Bartoszewicach i Pólku. - Aby założyć wodę tym mieszkańcom musielibyśmy od głównej sieci wybudować nawet kilka kilometrów wodociągu. Koszty budowy do każdego z tych gospodarstw to około 25 tys. zł. Jeśli osoby te zdecydują się na współfinansowanie takiej inwestycji to możemy pomyśleć o założeniu im wodociągu. Jednak należy pamiętać, że takie zadnie musi przejść całą procedurę związaną z przygotowaniem inwestycji - mówi Janusz Marcinkowski, wójt gminy Płużnica.
Wójt obiecał "Pomorskiej", że droga prowadząca do domu Józefa Mellera zostanie podreperowana podczas wiosennych i bieżących remontów dróg.