- 20 lat temu zaczynaliście jako grupa dziennikarzy-entuzjastów. Dziś Radia Gra słucha raz w tygodniu co drugi torunianin. Jak to zrobiliście?
- Szybko przekonaliśmy się, że tylko radio, które w całości koncentruje się na mieście, może odnieść sukces. I to jest nasz patent: mówimy o tym, co jest najważniejsze dla torunian.
Czytaj także: Gratki dla radia Gra. Niech "grają" jeszcze 88,8 lat!
- Dwie dekady to kawał czasu. Jakie momenty były dla radia przełomowe?
- Na pewno jednym z nich była chwila, gdy stacja zalegalizowała działalność i otrzymała koncesję. Później rok 1998 - wtedy zdecydowaliśmy, że Radio Gra będzie radiem muzyczno-informacyjnym dla mieszkańców Torunia. Ważny był też moment, gdy okazało się, że jesteśmy pierwszym radiem w mieście - bo długo konkurowaliśmy ostro z Radiem Toruń, nie mogliśmy się przebić na pierwsze miejsce, ale około 2001 roku zaczęło nam się to udawać. Udało nam się być ważną stacją, bo nie ustawiliśmy się w roli obserwatora wydarzeń, ale staramy się angażować w ważne dla mieszkańców wydarzenia.
- A czy były chwile, o których wolałbyś zapomnieć?
- Nie. Bo każda, nawet największa wpadka to jedna z cegiełek, z których przez 20 lat budowaliśmy radio. Nie chcę ich zapominać, wręcz przeciwnie: pamiętać ku przestrodze. Więc nie wyrzucam ich z pamięci, ale wolałbym nie przypominać o nich publicznie.
- A co z przyszłością Radia Gra po tym, jak zmienił się właściciel stacji?
- Jesteśmy częścią dużej grupy RMF z wszystkimi tego konsekwencjami - m.in. mamy dostęp do całej techniki tej grupy. Ale pozostajemy Radiem Gra w Toruniu - funkcjonujemy pod swoją marką, bo jest ona ważna dla torunian. Nadal jesteśmy miejskim radiem, nie zmieniliśmy się też drastycznie pod względem muzycznym. Wszystkim, którzy pytają, czy nadal istniejemy, odpowiadamy: tak. Radio Gra nadal istnieje. Imamy nadzieję, że jeszcze długo torunianie będą nas uznawać za najlepiej poinformowaną stację.
