Mieszkanki ulicy Piastowskiej w Tucholi nie było w domu, gdy do drzwi zadzwonili panowie z grudziądzkiej firmy Gaz-Pol. Zaproponowali kupno urządzeń wykrywających ulatniający się gaz. - Mój chłopak podpisał umowę. Wszystko w progu, nawet nie dali mu jej do przeczytania - mówi kobieta. - Wiem, że sąsiadka nawet zapłaciła 50 zł zadatku.
Całość ma kosztować ok. 200 zł. Jak mówi tucholanka, czujek nikt z mieszkańców nie widział na oczy. Rzeczywiście, sprzedawcy nie noszą ich ze sobą. - Urządzenie pokazujemy na zdjęciu na przykładowym folderze - mówi Tomasz Cieszyński, właściciel firmy.
W umowie widnieje zapis, że w razie rezygnacji klient musi pokryć 30 proc. kosztów urządzenia. Leszek Ciżmowski, powiatowy rzecznik konsumentów, zauważa, że to sformułowanie nie jest zgodne z prawem. - Jeżeli do naszego domu przychodzi przedstawiciel jakiejś firmy i z nim podpiszemy umowę, to mamy dziesięć dni na to, żeby z tej umowy zrezygnować - mówi rzecznik.
Wszystko bez ponoszenia konsekwencji finansowych.
Jak przy okazji zaznacza Ciżmowski, w montażu urządzenia wykrywającego ulatniający się gaz nie ma nic złego, służy ono przecież bezpieczeństwu. Warto jednak uważnie czytać umowę, zanim się ją podpisze.
Do sprawy wrócimy.
Miałeś już styczność z grudziądzką firmą? Być może jesteś zadowolony z usługi. Podziel się opinią na naszym forum.