Do starosty wystąpiła Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania "Solidarność" w Tucholi. Związki zawodowe zwróciły się o odwołanie dyrektorki Domu Dziecka.
Powołują się przy tym na wyniki kontroli, jakie w placówce przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Wykryła ona m.in. znamiona mobbingu, naruszanie przepisów dotyczących czasu pracy czy brak niezbędnych badań lekarskich u jednego z pracowników.
Gromowska: brak przesłanek
Dorota Gromowska nie widzi powodu, by wyrzucać Kiersznicką ze stanowiska. - Według mnie do odwołania dyrektora jednostki potrzebne są poważne przyczyny i solidne dowody. Na razie takich przesłanek nie ma - mówi starosta. - A za zarzuty związane z naruszaniem prawa pracy pani dyrektor została już ukarana tysiączłotowym mandatem.
Gromowska na razie nie podejmie decyzji o zdjęciu dyrektorki z funkcji. Nie zdążyła zresztą jeszcze na ten temat porozmawiać z samą zainteresowaną, bo Kiersznicka do piątku miała zwolnienie lekarskie. - W tej sytuacji trzeba osobistego spotkania i omówienia wniosku, bo to przecież nie jest rozmowa na telefon - zaznacza.
Jak mówi starosta, teraz zadaniem dyrektorki jest uwzględnienie nakazów kontrolerów. Gromowska będzie się przyglądała, czy w Domu Dziecka wprowadzane są zalecenia PIP. - Z tego, co wiem, pani dyrektor część już wdrożyła - mówi.
Związkowcy: nie złożymy broni
Co na to związki zawodowe? - Nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnej odpowiedzi od pani starosty - mówi Dariusz Siciński, przewodniczący tucholskiej "Solidarności", który jest zaskoczony wypowiedziami Gromowskiej w tej sprawie. - Szanuję stanowisko pani starosty, ale się z nim nie zgadzam. My przesłanki, jakimi są wyniki kontroli PIP - m.in. dotyczące mobbingu - oraz relacje personelu o sytuacji w Domu Dziecka, odczytujemy jako wiarygodne i wystarczające. Odkąd istnieje w Tucholi "Solidarność", bronimy pracowników i ich praw. Na pewno nie zostawimy tej sprawy.
Siciński obawia się, że takie podejście starosty może powodować, że szefowie innych jednostek podległych powiatowi będą się czuli bezkarni. - Jeśli to jest standard zarządzania w starostwie, to ubolewam nad tym. To nie tylko żółte, ale wręcz zielone światło dla innych, że mogą naginać, a nawet łamać przepisy prawa pracy, a przełożony nie będzie reagować - uważa. - A atmosfera w Domu Dziecka jest dramatyczna.
Prokurator bada
Jak udało się dowiedzieć "Pomorskiej", w prokuraturze jest kilka spraw związanych z Domem Dziecka. Jedna dotyczy skargi matki na szykanowanie córki, która jest wychowanką placówki.
Inna jest związana z fałszowaniem papierów, a dokładniej - naciskami, by pracownik sporządził nierzetelną dokumentację, podpisując się pod dokumentem z wcześniejszą datą.
Udostępnij