W sobotę wieczorem, około godz. 20, karetka została wezwana na ul. Przemysłową. Ratownicy mieli udzielić pomocy kobiecie. Gdy byli w mieszkaniu, przechodzień zainteresował się zostawionym przed domem autem.
22-letni mieszkaniec Tucholi wszedł na karetkę i zaczął skakać po masce. Kamieniem wybił tylną szybę w drzwiach. - Zniszczył samochód, wgniatając pokrywę silnika, uszkadzając trąbkę sygnałową i wybijając szybę - mówi Brygida Zimnoch, rzeczniczka prasowa policji w Tucholi.
Przeczytaj także:Mama cierpiała a karetka woziła ją jak worek kartofli!
Przechodnie tylko patrzyli
Mężczyzna był też agresywny wobec medyków. - Tego dnia dyżur miał zespół dwóch ratowników, którzy udzielali pomocy pacjentce. To oni wezwali policję - mówi Tomasz Ossowski, właściciel firmy Therapeutica, z którą szpital ma podpisaną umowę na usługi medyczne. - Po kilku telefonach udało im się wynegocjować, żeby funkcjonariusze przyjechali nie po godzinie, a po kilku minutach. Przykre jest to, że zdarzenie widzieli przechodnie, ale nikt nie zareagował, nikt nie pomógł uspokoić mężczyzny.
Ratownicy przypilnowali, żeby wandal nie uciekł. Potem zajęli się nim funkcjonariusze.
Poprosili, żeby dmuchnął w balonik. Okazało się, że tucholanin ma aż 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Wytrzeźwiał na komendzie. - Po nocy spędzonej w policyjnej celi usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Grozi za to do pięciu lat więzienia - informuje Brygida Zimnoch.
Jedyna karetka
Pijany chuligan nie tylko spowodował straty, ale i zagrożenie bezpieczeństwa tysięcy mieszkańców. W tym czasie w Tucholi dyżurował bowiem tylko jeden zespół ratowników.
- Gdyby coś się wydarzyło, byłby problem, dysponent nie miałby kogo wysłać do zdarzenia. Poza tym ratownicy nie mogli udzielić pomocy kobiecie, do której przyjechali - mówi Ossowski.
Jest zbulwersowany całą sytuacją. Jego zdaniem sprawca powinien odpowiedzieć nie tylko za uszkodzenie mienia, ale również za spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i bezpieczeństwa społecznego.
- To skandaliczne zdarzenie. Od 13 lat pracuję w zawodzie i nie pamiętam drugiej takiej czynnej napaści na karetkę - zaznacza. - Owszem, czasem się zdarza, że agresywny pacjent ze złością na przykład kopnie w błotnik, ale tak bezczelny atak zdarzył się po raz pierwszy.
Ile strat?
Karetka stoi teraz w warsztacie. - Naprawa potrwa na pewno ponad tydzień - mówi Ossowski.
To samochód należący do lecznicy. - Karetka musiała zostać wyłączona z systemu. Oczywiście będziemy się domagać, żeby sprawca poniósł odpowiedzialność za swój czyn. Lekarz dyżurny złożył na policji wniosek z prośbą o ściganie - mówi zastępczyni dyrektora Danuta Krysztofczyk.
Tego typu przestępstwo jest bowiem ścigane na wniosek pokrzywdzonego.
Szpital wstępnie wycenił straty na 2 tys. zł, ale koszty, na jakie naraził spółkę wandal, na pewno po podliczeniu okażą się większe. Therapeutica musiała ściągnąć z Chojnic auto zastępcze, potem trzeba będzie je z powrotem odstawić.
Zastępczyni dyrektora podkreśla, że pacjenci mogą spać spokojnie, bo sytuacja jest pod kontrolą. Nikt nie będzie zostawiony bez pomocy. - Wszystko jest zorganizowane, zespół jeździ na wezwania, nie ma żadnego zagrożenia dla pacjentów - mówi Krysztofczyk.
Czytaj e-wydanie »