Zobacz wideo: Szacunek zbiorów zbóż, warzyw i owoców w 2021 roku
Burmistrz Tadeusz Kowalski zastrzega jednak, że jest ostrożny w wypowiadaniu sądów na temat tego, co dopiero przed nami.
Przypomnijmy, w czwartym kwartale tego roku samorządy mają dostać zastrzyk finansowy w ramach subwencji stabilizacyjnej. Ma stanowić ona rekompensatę za utraconą część dochodów z PIT-u.
- Ma być rozdysponowane 8 mld - mówi burmistrz. - Związek Miast Polskich dokonał wyliczeń, ile na Polskim Ładzie stracimy. Ja jestem powściągliwy, jeżeli idzie o komentowanie. Pan premier użył takiego sformułowania, ze budżet gminy jest jeden. Jeżeli dostanie się większe dofinansowanie na inwestycje, to będzie trzeba z tych bieżących dochodów mniej dokładać do inwestycji i silą rzeczy więcej na bieżące wydatki. To jest pewnie prawda. Premier powiedział, że ma świadomość tego, że relacja dochodów i wydatków jest bardzo ważna, by zrównoważyć budżet. Bałem się, że tego drugiego zdania o bilansowaniu dochodów i wydatków nie wypowie, ale widać, że premier jest dobrze zorientowany.
Tadeusz Kowalski o złym finansowaniu oświaty
Włodarz Tucholi podkreśla, że jako samorządowiec patrzy, słucha i liczy. Gdyby miał się podzielić ogólną refleksją na temat finansów publicznych, to na pewno - stwierdza - wymagają one rozwiązań systemowych w kontekście prowadzenia oświaty. Teraz to stary system, "pieniądze idą za uczniem", a nie na oddziały. - Sieć szkół mamy taką, jakie mamy - zauważa włodarz. - Jeżeli samorząd chce likwidować szkolę - zaznaczam, w naszej gminie takich planów nie mamy - to granicy to z cudem, by to się powiodło. A z drugiej strony brakuje pieniędzy. Subwencja jest dalece niewystarczająca do tego, co powinno być.
W Tucholi ponad 90 proc. wydatków na oświatę to wydatki na wynagrodzenia. Subwencja starcza na połowę kosztów. - System finansowania oświaty to jest zaszłość od dekad, a nie wina obecnie rządzących - dodaje Tadeusz Kowalski. - Żadna z ekip rządzących tematu nie podjęła. Na podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli, skądinąd słuszne, nie otrzymujemy wystarczających pieniędzy.
Płace w Tucholi - to nie takie podwyżki jak w stolicy
W Tucholi zdają sobie sprawę, że z PIT-u będą niższe dochody. Teoretycznie zrekompensować je może wzrost wynagrodzeń, a co za tym idzie - właśnie podatki. - W wielu dziedzinach płace rosną i to dość mocno - mówi burmistrz.
Zauważamy, że raczej w skali kraju, bo w Tucholi dobrze mieszkańcy nie zarabiają. A dochody z części PIT-u do kasy samorządów płyną właśnie z dochodów mieszkańców danego miasta, a nie na podstawie średniej ogólnopolskiej. - No właśnie, te podwyżki dotyczą raczej mieszkańców dużych ośrodków miejskich - przyznaje burmistrz. - Minister Schreiber, gdy był ostatnio w Tucholi, powiedział, że w Warszawie 1/4 mieszkańców ma dochody powyżej 12 tys. zł. To tam są dochody. Stąd m.in. jest "Janosikowe".
Tadeusz Kowalski o pieniądzach z rządu na inwestycje
Budżet Tucholi tworzony jest na miarę. Jak mówi włodarz, "zadłużenia tragicznego nie mamy": - Nie ukrywajmy, dużo środków na inwestycje płynie teraz do samorządów i mamy nadzieję, że nadal tak będzie. Skończył się właśnie nabór wniosków przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Takiego dofinansowania - do 95 proc. - nigdy nie było. Premier, zapytany przez jednego z samorządowców w Sicienku, obiecał, że już we wrześniu zapadną decyzje o przyznaniu tych środków.
