Zawiadomienie wpłynęło po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
- Jest to postępowanie w trybie procesowym. Dotyczy ono usuwania dokumentów, którymi dana osoba nie ma prawa wyłącznie rozporządzać - mówi prokurator Krzysztof Ziehlke.
Jak dodaje, przesłuchiwani są pracownicy PUP. Szczegółowych informacji prokuratura jednak nie ujawnia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o niszczenie umów o pracę przez jednego z pracowników.
Straciła zasiłek i ma żal. Przez błąd urzędniczki?
Państwową Inspekcję Pracy zawiadomiła jedna z pracownic urzędu pracy. To zresztą nie jedyna instytucja, do której wpłynęła skarga. Kolejne trafiły też do rzecznika praw obywatelskich, wojewódzkiego inspektora sanitarnego i wojewody kujawsko-pomorskiego.
Co na to dyrektorka PUP?
- Uważam, że najpierw należało przyjść do mnie i powiedzieć, że cokolwiek jest nie tak w urzędzie, a potem pisać skargi. Ale każdy ma prawo wystąpić z jakąś skargą, więc nie chcę tego oceniać - mówi Henryka Dziurzyńska.
Jak się dowiedzieliśmy, pracownica, która wniosła skargi, została zwolniona. Tę informację potwierdza dyrektorka PUP.
- Ta pani była zatrudniona na czas określony, w związku z tym za dwutygodniowym wypowiedzeniem rozwiązano stosunek pracy - mówi Dziurzyńska.
O powodach jednak nie chce mówić, podkreślając, że ta sprawa trafi do sądu pracy. Tak poinformowała dyrektorkę zwolniona pracownica.
Na temat nieprawidłowości w PUP wypowiedziała się także starosta Dorota Gromowska. Jak podkreśliła, na mocy odpowiedniej uchwały przeprowadziła ocenę sytuacji związanej z osobą skarżącą na dyrektorkę PUP.
A jakie zarzuty formułowała pracownica?
- Pierwszy aspekt dotyczył kilkakrotnych umów podpisywanych przez pracodawcę na czas określony - mówi starosta.
Tą sprawą zajęła się Powiatowa Inspekcja Pracy w Bydgoszczy, która przeprowadziła kontrolę w urzędzie. Do PUP skierowano wystąpienie pokontrolne.
- Po zgodzie osoby wnoszącej skargę odstąpiliśmy od oceny tej sytuacji, ponieważ instytucja dała wytyczne pani dyrektor, która je zrealizowała. Poza tym poinformowałam pracownicę, że właściwym dla rozstrzygnięcia spornej kwestii, czy cykliczne umowy na czas określony są umową na czas nieokreślony, jest sąd pracy - podkreśla Gromowska.
Drugi zarzut dotyczył nieudzielenia urlopu szkoleniowego. Jak wyjaśnia starosta, osoba skarżąca zwróciła się do dyrektora o wyrażenie zgody na piśmie na podniesienie kwalifikacji, na co uzyskała zgodę, natomiast nie występowała o udzielenie urlopu szkoleniowego, co sama przyznała.
Kolejna skarga dotyczyła nieawansowania na stanowisku referenta od kilku lat.
- Tutaj, opierając się na szczegółowych wyjaśnieniach dyrektora urzędu pracy, nie dopatrzyłam się naruszeń prawa - podkreśla Gromowska.
Pracownica narzekała też na warunki pracy.
- Osoba ta przebywała w pomieszczeniu, gdzie znajdowały się akta składowane odkryte. Po ocenie przez inspekcję sanitarną i inspekcję pracy pracownika przeniesiono do innego pomieszczenia - wyjaśnia starosta.
Padł też zarzut mobbingu.
- Co do tej sprawy pouczyłam osobę skarżącą, że ma prawo wystąpić na drogę sądową, jeśli takie ma odczucia - podkreśla starosta.
Zaznacza, że po ocenie i analizie, jaką przeprowadziła w urzędzie, nie stwierdziła żadnych uchybień ze strony dyrektora w stosunku do pracownika.