https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

" Tur" działa, a ludzie... Na hasło „ratunek” wszyscy powinni być na nasłuchu

Anna Klaman
Anna Klaman
Wczoraj w Państwowej Straży Pożarnej w Chojnicach zaprezentowano cyfrowy system TUR. Jak się przekonaliśmy, działa bez zarzutu. Jeżeli będą kłopoty, to wtedy gdy zawiodą ludzie. Okazało się, że konieczne są szkolenia i treningi.

„Tur” został ulepszony - bo teraz jest cyfrowy (jedyny taki system w województwie pomorskim) i przede wszystkim obejmuje nie tylko najważniejsze instytucje w mieście Chojnice, ale i gminy w powiecie.
Wprowadzono go w 1996 r., ale dopiero teraz - jeżeli jego użytkownicy potraktują system właściwie, to w razie prawdziwego alarmu, gdy jednocześnie zawiodą łącza operatorów, będzie z niego użytek.

Zacznijmy od początku. „Tur” to nie system ostrzegania - bo to zupełnie inna historia. Jest to zintegrowany system ratunkowy. Ratunkowy? W tym sensie, że bezprzewodowo - drogą radiową służby będą mogły się łączyć na odpowiedniej częstotliwości. I to się wczoraj stało. Numer 997 - policja - odebrał. Miejskie Wodociągi, gdzie jest stanowisko dyżurnego - również.

A może spróbujmy połączyć się z Czerskiem? - można było usłyszeć pierwsze nieśmiałe głosy. Starosta Marek Szczepański, równie nieśmiało, poparł prośbę. Taki dodatkowy test z zaskoczenia. Bo już rano była przecież pomyślna próba łączenia. Byliśmy świadkami niecodziennej powtórki. Dyżurny Karol Górnowicz wywołuje Czersk. Cisza w eterze. - No to może także Brusy? - ktoś rzucił.
Ale Brusy też nie reagują. Bez odzewu. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy głosy - zapewne zdezorientowanych czerskich i bruskich urzędników. W marcu będą mieć sprawdzian. O ćwiczeniach będzie wiedzieć kilka osób.

Sprzęt marki Hytera z zamontowaniem kosztował 100 tys. zł. W system włączono m.in. Sanepid, Weterynarię, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. - W Czersku, Konarzynach i Brusach zamontowano przekaźniki, co powoduje, że z drugiego końca gmin jesteśmy w stanie uzyskać łączność, wykorzystując radiotelefon - mówi Ireneusz Ruszczyk, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Starostwie.
 W gminach są urządzenia stacjonarne, a drugie mobilne to radiotelefony, który można przenieść np. do samochodu. Jest też telefon satelitarny - w straży pożarnej, ale w razie nagłego zdarzenia - mógłby mieć go np. starosta.

- Codziennie prowadzimy łączność, punkty informują czy nas słyszą. Takie sprawdzanie jest wykonywane o różnych porach - mówił Ruszczyk.
Rozmowy nie są nagrywane trzeba byłoby dołożyć kilka tysięcy złotych. Może warto!

Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska