Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

System szkolenia i egzaminowania kierowców wymaga naprawy. Będą cele dla szkół nauki jazdy?

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Od poziomu szkolenia młodych kierowców zależy bezpieczeństwo na drogach. A z tym, o czym świadczą policyjne statystyki, jest źle. Co nie znaczy, że w naszym regionie nie ma dobrych szkół jazdy.
Od poziomu szkolenia młodych kierowców zależy bezpieczeństwo na drogach. A z tym, o czym świadczą policyjne statystyki, jest źle. Co nie znaczy, że w naszym regionie nie ma dobrych szkół jazdy. Marek Weckwerth
Najwyższa Izba Kontroli ostro skrytykowała funkcjonujący w Polsce od lat system szkolenia i egzaminowania kierowców i wezwała do jego naprawy. Pomysł na to uzdrowienie właśnie się pojawił.

Kontrolerzy zdiagnozowali problemy na każdym etapie – od działalności Ministerstwa Infrastruktury, przez szkolenie kierowców, po ich egzaminowanie. Cały system jest niespójny i – zdaniem NIK – nie gwarantuje właściwego przygotowania młodych kierowców, co później znajduje odzwierciedlenie w statystyce wypadków drogowych.

Ta jest porażająca – od lat jesteśmy w ogonie państw Unii Europejskiej, a wyniki programów mających zmniejszyć liczbę wypadków i ofiar (zabitych i rannych) mocno odbiegają od założeń. Sprawcami tragedii są najczęściej kierowcy młodzi (w wieku 18–24 lat), a zatem niedoświadczeni. I właśnie oni powinni przechodzić znacznie lepsze jakościowo szkolenie.

W ocenie NIK szkolenie kandydatów na kierowców jest ukierunkowane na uzyskiwanie pozytywnych wyników egzaminów, a nie na nabycie odpowiedniego poziomu wiedzy, umiejętności i w szczególności zachowań, które gwarantowałyby bezpieczne i odpowiedzialne kierowanie pojazdami.

- Jeśli od około 20 lat średnia zdawalności egzaminów państwowych nie zmienia się, a przecież jest niezadowalająca, to coś w tej materii należy zrobić, starać się uzdrowić system. Mam dość prosty, jak się wydaje dobry pomysł, jak to zrobić. Trzeba szkołom jazdy wyznaczyć cele - przekonuje Marek Staszczyk, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego (WORD) w Toruniu, były prezes, obecnie skarbnik Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD-ów.

W naszym regionie jest wiele bardzo dobrych ośrodków szkolenia kierowców (OSK), których absolwenci osiągają na egzaminach w WORD-ach zdawalność rzędu 75-80 procent. Ale są także takie OSK, które wypuszczają bardzo słabo przygotowanych kursantów, a ci mogą „pochwalić się” 20-procentową zdawalnością.

Zdaniem dyrektora Staszczyka, OSK powinny być ustawowo zobligowane do osiągania zakładanych celów, którymi byłyby wyniki egzaminów państwowych. Zatem ten cel to na przykład osiągnięcie przez swoich absolwentów 40-procentowej zdawalności w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów, 41-procentowej w drugim roku, zaś po 20 latach do 60-procentowej.

To też może Cię zainteresować

- To są realne cele, ale muszą być zapisane w ustawie o szkoleniu i egzaminowaniu kierowców, i muszą być kontrolowane przez organ administracji publicznej, w tym przypadku przez starostę powiatowego – kontynuuje Marek Staszczyk.

Jeśli OSK nie wywiąże się z celu, jego właściciel byłby dyscyplinowany przez Wydział Komunikacji właściwego starostwa – jeśli w sześć miesięcy nie poprawi wyników, automatycznie straci prawo do wykonywania zawodu na rok (OSK będzie w tym czasie zamknięty). Ten sposób dyscyplinowania zdopinguje także instruktorów do większego zaangażowania, bo jeśli nie to będą musieli szukać pracy w innej szkole jazdy.

- Dziś instruktorzy powszechnie podpisują się pod egzaminem wewnętrznym, który kończy kurs i dopuszcza kandydata na kierowcę do egzaminu państwowego. Jeśli jednak szkoły jazdy będą miały wyznaczone cele, wtedy instruktorzy nie będą już tak życzliwi, będą się starać wypuścić naprawdę dobrze przygotowanych kursantów – przekonuje dyrektor toruńskiego WORD-u.

Średnia zdawalność pierwszego egzaminu na prawo jazdy kategorii „B” w regionie i zasadniczo w całym kraju wynosi 40 proc., zaś średnia wszystkich podejść (a zatem po niezdaniu pierwszego i kolejnych) to 30 procent i tę zwykle podaje się do ogólnej wiadomości. Osoby podchodzące do egzaminu wielokrotnie, zdecydowanie zaniżają zdawalność.

Dziś, zgodnie z przepisami, w ramach kursu trzeba spędzić za kierownicą co najmniej 30 godzin lekcyjnych. Niektórzy postulują wprowadzenie obowiązkowych 40 godzin, co miałoby uzdrowić sytuację.

Kiedyś obowiązkowe było tylko 18 godzin, ale ze względu na rosnące natężenie ruchu drogowego i związane z tym zagrożenia, limit podwyższono do 30 godzin. Przy czym jest to minimum oferowane przez OSK swoim klientom, a ci mogą szkolić się dalej, wykupując już po skończeniu kursu kolejne godziny jazdy.

- Nie wydaje mi się, aby kolejne podwyższanie limitu obowiązkowych godzin szkolenia praktycznego, było zasadne. Bo jednak kursant może kontynuować szkolenie, wykupić kolejne godziny w szkole jazdy. Instruktor może sugerować swojemu uczniowi, że jego przygotowanie nie jest jeszcze wystarczające i powinien się doszkolić – dodaje Staszczyk.

Bywał jednak, że kursant (a często finansujący jego kursu rodzice) uważają, iż jest to próba wyciągnięcia kolejnej „kasy” i młodzieniec staje do egzaminu państwowego słabo przygotowany.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska