W poleskim hostelu Mamuka K. mieszkał z rodakami. Byli charakterystyczni...
Po piwo i wódkę ułańską...
- Wpadali do sklepu po kilka osób na raz - po piwo, a ostatnio wódkę ułańską za 20 złotych - opowiada sprzedawczyni jednego z pobliskich sklepów spożywczych. - Wszyscy mieli ciemne brody i kaleczyli język polski..
Motyw zbrodni miał podłoże seksualne
- Kilka razy proponowali, żeby pójść z nimi „na hostel na seks albo na striptiz” - dopowiada druga z ekspedientek. - „Dejwid” (bo tak się przedstawił młodym sprzedawczyniom jeden z Gruzinów) zostawił mi nawet kartkę z numerem telefonu...
Interweniowali policjanci
Gruzini dali się poznać także okolicznym mieszkańcom i właścicielom pobliskich firm, gdy zakupione trunki spożywali albo pod drzewem na ulicy albo przed bramą hostelu.
- A później pozostawiali po sobie puste butelki i puszki - mówi jeden z właścicieli pobliskich firm. - Kilka razy interweniowali dzielnicowi w sprawie zakłócania porządku.
Po obcokrajowców codziennie rano przyjeżdżał bus, który zawoził ich do pracy, a wieczorem odstawiał do hostelu. Jak twierdzą świadkowie, był wśród nich mężczyzna, z którym Paulina D. widziana była na monitoringu u zbiegu al. Kościuszki i ul. Zielonej.
W budynku, gdzie mieszkali Gruzini, znajduje się około 10 lokali różnej wielkości. Jedno jest nawet dwupoziomowe, z sypialnią, do której prowadzą schody. W takim mieszkaniu pomieści się kilka osób. Lokale są puste. Wyglądają dość przyzwoicie - wyposażone są w skórzane kanapy, płaski telewizor, mikrofalówkę i meble w stylu nowoczesnym.
Łódź. Znaleziono zwłoki! Czy jest to ciało zaginionej Paulin...
Zobacz też:
