Gorzej, jeśli obcokrajowiec wpadnie w tarapaty. Może się spodziewać, że pani na policji dyżurująca pod nr 997 będzie krzyczała do niego międzynarodowym "Halo!", po czym się rozłączy. Dyspozytorka w pogotowiu ratunko-wym poprosi, żeby dał do telefonu kogoś mówiącego po polsku. Strażnik miejski pomoże, ale tylko "auf polisz".
Czy to zbieg okoliczności, że w prywatnych firmach angielski nie jest wymaganiem ponad możliwości, ale tam, gdzie pensja idzie z budżetu z tym angielskim już trudniej?
Walczymy o to, żeby Bydgoszcz była ośrodkiem pobytowym dla jednego z finalistów Euro 2012. A na forum przeczytałam: "To jest Polska i tu się mówi po polsku!". No z takim podejściem chyba nie zasługujemy na to, by gościć u nas np. Terry Henry, Wayne’a Rooneya czy Ikera Casillasa.
W sumie... są jeszcze 3 lata, jak się postarają, to do 2012 zdążą się nauczyć mówić po polsku. Niech zaczną od: "Kocham Bydgoszcz".