- Na Ukrainie bywam często i choć interesują mnie głównie sprawy związane z historią, w obecnej sytuacji to przecież nie historia jest czynnikiem, który sprowokował ludzi do wyjścia na ulicę. To jest wystąpienie zgnębionych przez złą władzę ludzi. Owszem, ta władza została wybrana w demokratycznych wyborach, ale dziś ludzie nie mają już złudzeń, że wybrani zostali gangsterzy. Janukowycz - człowiek z kryminalnym wyrokiem na karku, jest otoczony przez gromadkę bezwzględnych, skrajnie chciwych osobników, lokujących się na pograniczu świata przestępczego.
Młody Janukowycz, który rezyduje w domu w centrum Wiednia, jest właścicielem banku. W jaki sposób jego bank stał się liczącym graczem? W taki, że ludzie byli zmuszani do przeniesienia kont do tego banku pod groźbą opóźnienia wypłat. Widziałem rozmowę pomiędzy merem Charkowa, a obecnym szefem obwodu. To była rozmowa dwóch "żulików". To tak, jakby w Polsce rządy sprawowali Perszing, Słowik i inni gangsterzy.
Zgadzam się ze słowami usłyszanymi od mojego kolegi z lwowskiego uniwersytetu, który stwierdził, że absolutnie nie mamy do czynienia z wojną domową zachodniej ze wschodnią Ukrainą, ale z wystąpieniem ludzi przeciwko złej władzy. Sam słyszałem na Ukrainie rozmowę etnicznych Rosjan, którzy całkowicie popierali wystąpienia protestujących. Na samym Majdanie nie brakuje zresztą Ukraińców o rosyjskich korzeniach. Zarówno na Wschodzie, jak i w innych częściach wschodniej Ukrainy, miały miejsce wystąpienia przeciwko władzy. Owszem - rzadsze, mniej liczne, ale jednak.
Ukraina jest w tragicznej sytuacji politycznej na co składają się również zaszłości historyczne. Nie daje o sobie zapomnieć niejednolitość tego kraju, różne tradycje, różne polityczne wzorce. Krym jest terytorium nowo zasiedlonym, z dużą dominacją ludności rosyjskiej. Miejscowych Ukraińców wspierają Tatarzy, którzy z kolei mają poczucie krzywdy doznanej od Stalina i Rosji. Podobnie przedstawia się sytuacja od Odessy po ujście Dniestru. Zupełnie inna sytuacja jest w samym Doniecku i regionie, choć tam również mamy do czynienia z napływową społecznością. Dodajmy, że ukraińska ludność ze wschodu została w dużej mierze wymordowana w czasach wielkiego głodu.
Również Zachód Ukrainy jest mocno niejednolity. Do dziś wyraźna jest różnica w części austro-węgierskiej i rosyjskiej. Lwów i Łuck to do tej pory miasta o bardzo różnym klimacie kulturowym, a nawet o różnych dialektach. Swoją specyfikę ma również Zakarpacie, gdzie nadal mieszka znacząca mniejszość węgierska.
Czy jednak Ukraina jest skazana na rozpad? Nie byłbym takim pesymistą. W Europie z powodzeniem funkcjonuje wiele krajów, w których istnieją silne ruchy separatystyczne, a poszczególne regiony wręcz się nienawidzą.
Jeszcze jedna ważna kwestia. Gdy pokazuje się nam w telewizyjnych migawkach banderowskie flagi, pamiętajmy, że w każdym społeczeństwie znajdziemy radykałów. Również u nas można zetknąć się z ludźmi, którzy chcieliby dołączyć dołączyć do Polski Wilno i Lwów. Ale nie dajmy sobie wmówić, że mamy do czynienia z rewolucją ekstremistów.