Nie chciał się na to zgodzić Samorząd Doktorantów UMK. Jego przewodniczący Paweł Krawcewicz mówił nam, że władze uczelni powołują się na nowe przepisy, a według nich stypendia doktorantom pierwszego roku się nie należą. Jak zapewniał, w rozmowie telefonicznej z ministerstwem nie potwierdził tej interpretacji, zresztą niezbyt precyzyjnego, przepisu.
Wczoraj na senacie rektor prof. Andrzej Radzimiński miał odnieść się do tego tematu.
Jeszcze rano, przed posiedzeniem senatu, rozmawialiśmy z prof. Stanisławem Chwirotem - dziekanem Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej.
- Wielu z nas przeżywa dylemat - co ja mogę zaoferować zdolnemu absolwentowi? Jestem świadomy tego, że skoro skończył studia magisterskie, to prawdopodobnie założy rodzinę i urodzi mu się dziecko. Z czegoś musi żyć. Ma tylko stypendium doktoranckie. Z drugiej strony wystarczy, że taki młody człowiek dostanie od nas list polecający na uczelnię zagraniczną, a zostanie przyjęty z otwartymi rękami. Bo wszędzie jest problem z małym zainteresowaniem naukami ścisłymi. Stypendium otrzyma on w Stanach, Australii czy Niemczech i prawdopodobnie już nie wróci - mówił nam.
Okazało się, że rektor podjął decyzję i stypendia doktorancie pozostaną na tym samym poziomie (na wszystkich latach studiów). Przypomnijmy - wynoszą one 1060 zł miesięcznie. Prawdopodobnie też od roku akademickiego 2010 zostaną podniesione dla doktorantów IV roku, a od tego października uczelnia przyjmie ich mniej. Nie wiadomo jeszcze ilu.