Enea Ekstraliga chciała przeforsować obowiązkowe ubezpieczenia zawodników. Chodziło o zabezpieczenie ich interesów, ale także klubów, na wypadek kontuzji. Temat upadł po protestach samych żużlowców. Tymczasem w tym sezonie kontuzji jest tak wiele, że składki w wielu wypadkach zwróciłyby się wielokrotnie.
Żałować teraz może zwłaszcza Unibax, klub z pewnością najmocniej doświadczany przez los w tym sezonie. Według nieoficjalnych obliczeń, za absencje Darcy'ego Warda, Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego mógłby zainkasować kilkaset tysięcy złotych.
Obliczenia są stosunkowo łatwe. Według pierwszego projektu ubezpieczane miały być w stu procentach kwoty za podpis na kontrakcie. To była baza, na podstawie której obliczane byłyby odszkodowania.
W przypadku Chrisa Holdera załóżmy kwotę 300 tys. zł, bo Australijczyk wcale nie należy do najlepiej zarabiających zawodników w lidze. Podzielona przez 22 mecze w sezonie i pomnożona przez liczbę absencji - w sumie mamy około 130 tys. zł.
Nicki Pedersen z góry dostał jednak znacznie więcej pieniędzy, może nawet ok. milion złotych. W jego wypadku Marma Rzeszów otrzymałaby więc pół miliona złotych za analogiczny okres absencji.
Jeszcze więcej zyskaliby sami zawodnicy. W ich wypadku ubezpieczeniem zostałby objęty bowiem cały kontrakt, łącznie z wynagrodzeniem za punkty (ale nie więcej niż 60 procent jego wartości). Holder do końca sezonu nie zarobi już ani grosza w Polsce, opuści więc prawie połowę meczów ligowych. Gdyby zgodził się na ubezpieczenie, to zainkasowałby około 500 tys. zł! Dodajmy, że składka ubezpieczeniowa czołowego zawodnika świata wynosiła od 40 do 60 tys. zł.
Czytaj e-wydanie »