- Uratowałeś tonącego w jeziorze Mochel w Kamieniu wędkarza. Dlaczego zdecydowałeś się pomóc?
- Byłem akurat na stawach. Ktoś wołał o pomoc. Pobiegłem i zobaczyłem dwieście metrów od brzegu starszego człowieka. Na szczęście miałem dwunastometrową tyczkę. Gdybym jej nie miał, to nie zdecydowałbym się go ratować. Wiedziałem bowiem, że nie zdołałbym pomóc, a mógłbym i sam się utopić.
O czym myślałeś, gdy biegłeś?
By jak najszybciej dobiec i uratować. Nie myślałem, że może mi się coś stać, bo pewnie tego pana nie udałoby mi się wówczas wyciągnąć. Gdyby znów coś się stało na jeziorze, to też bym pewnie pomógł. Trzeba jednak wiedzieć, jak pomagać.
- Czy każdy może pospieszyć z pomocą?
- Sądzę, że nie. Trzeba wiedzieć, czy są szanse na ratunek. Gdy ratowałem wędkarza, wiedziałem, że jest bardzo niebezpiecznie. Był przecież bardzo daleko, a lód był słaby. Ale ja mieszkam przy jeziorze od urodzenia i sporo wiem. Wiem na przykład, że gdy na lodzie widać rysy, to nie jest jeszcze tak źle. Gorzej, gdy lód zaczyna topnieć.
**
Uratował tonącego
Rozmawiała Anna Klaman Fot. Aleksander Knitter

z Aleksandrem Kowalewskim z Kamienia, 18-letnim uczniem Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Chojnicach