Urszula Pólkowska z Przyjaźni usłyszała już od pracowników nadzoru budowlanego, by w żadnym wypadku nie wchodziła do środka. Po tym jak wichura powaliła zewnętrzną ścianę, budynek w każdej chwili może runąć jak domek z kart. Naruszona została cała konstrukcja chaty. Nie jest już wystarczająco nośna dla wyremontowanego takim trudem dwa lata temu dachu.
Pólkowska czuje się osamotniona w swoim i córki nieszczęściu. Samorząd i MOPS, jak mówi, zawiódł na całej linii. - Gdyby nie wsparcie szkół, sołtysa Gotelpia i ludzi ze "Szlachetnej Paczki“, nie wiem, co by było - mówi.
Przeczytaj także: Przewracał drzewa, porywał dachówki
Kontakt z MOPS jak dotąd żaden. Tak, to prawda, dyrektorka i urzędniczka przyjechały na miejsce. - Pytały, czy mamy się gdzie podziać, bo jak nie, to nas przenocują - mówi. - Powiedziałam, że pójdziemy do córki.
Tyle, że teraz u córki jest sześć osób w pokoju. Wczoraj Pólkowska była dwukrotnie w ratuszu. Najpierw u burmistrza Marka Jankowskiego, później u jego zastępcy. Od Jankowskiego usłyszała to, co "Pomorska“, że czeka na nią mieszkanie na ul. Transportowców. - Będzie, ale dopiero za miesiąc czy nawet dwa, bo tam wciąż są jeszcze lokatorzy - opowiada Pólkowska. - Od razu pobiegłam do urzędu. Wiem, że jest puste dwupokojowe mieszkanie w Gotelpiu. Powiedziałam burmistrzowi Gliszczyńskiemu, że jak go nie dostanę, to biorę kołdrę i koc i idę z córką spać do urzędu. Jest tam ciepło.
Wiceburmistrz obiecał Pólkowskiej, że zostanie poinformowana o decyzji telefonicznie. - Czekam na telefon - mówiła nam Pólkowska.
Przed godz. 15 Pólkowska dowiedziała się jedynie, że ma dziś przyjechać do urzędu na rozmowę. - Nadal nie wiem, czy dostanę mieszkanie - mówi.
Gdyby dom można było odbudować, to mieszkanki Przyjaźni i tak nie byłoby na to stać. Powód? Żyje z renty na córkę po zmarłym przed jedenastu laty mężu. - Na ten wcześniejszy remont ciułałam przez cztery lata, chodząc na grzyby i jagody. - Jedliśmy chleb ze smalcem. Niedawno syn wyjechał na trzymiesięczny kontrakt. Powiedział: Zarobię, by Cię odciążyć.
Czytaj e-wydanie »