Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urszula Pólkowska jest załamana. - Biorę kołdrę, koc i idę z córką spać do gminy - zapowiada

ANNA KLAMAN [email protected] tel. 52 396 69 31
Urszula Pólkowska nie wróci już do tego domu.
Urszula Pólkowska nie wróci już do tego domu. Anna Klaman
W sekundę straciła cały dorobek życia. Ale tu nie o majątek chodzi, ale o dach nad głową.

Urszula Pólkowska z Przyjaźni usłyszała już od pracowników nadzoru budowlanego, by w żadnym wypadku nie wchodziła do środka. Po tym jak wichura powaliła zewnętrzną ścianę, budynek w każdej chwili może runąć jak domek z kart. Naruszona została cała konstrukcja chaty. Nie jest już wystarczająco nośna dla wyremontowanego takim trudem dwa lata temu dachu.

Pólkowska czuje się osamotniona w swoim i córki nieszczęściu. Samorząd i MOPS, jak mówi, zawiódł na całej linii. - Gdyby nie wsparcie szkół, sołtysa Gotelpia i ludzi ze "Szlachetnej Paczki“, nie wiem, co by było - mówi.

Przeczytaj także: Przewracał drzewa, porywał dachówki
Kontakt z MOPS jak dotąd żaden. Tak, to prawda, dyrektorka i urzędniczka przyjechały na miejsce. - Pytały, czy mamy się gdzie podziać, bo jak nie, to nas przenocują - mówi. - Powiedziałam, że pójdziemy do córki.
Tyle, że teraz u córki jest sześć osób w pokoju. Wczoraj Pólkowska była dwukrotnie w ratuszu. Najpierw u burmistrza Marka Jankowskiego, później u jego zastępcy. Od Jankowskiego usłyszała to, co "Pomorska“, że czeka na nią mieszkanie na ul. Transportowców. - Będzie, ale dopiero za miesiąc czy nawet dwa, bo tam wciąż są jeszcze lokatorzy - opowiada Pólkowska. - Od razu pobiegłam do urzędu. Wiem, że jest puste dwupokojowe mieszkanie w Gotelpiu. Powiedziałam burmistrzowi Gliszczyńskiemu, że jak go nie dostanę, to biorę kołdrę i koc i idę z córką spać do urzędu. Jest tam ciepło.

Wiceburmistrz obiecał Pólkowskiej, że zostanie poinformowana o decyzji telefonicznie. - Czekam na telefon - mówiła nam Pólkowska.

Przed godz. 15 Pólkowska dowiedziała się jedynie, że ma dziś przyjechać do urzędu na rozmowę. - Nadal nie wiem, czy dostanę mieszkanie - mówi.

Gdyby dom można było odbudować, to mieszkanki Przyjaźni i tak nie byłoby na to stać. Powód? Żyje z renty na córkę po zmarłym przed jedenastu laty mężu. - Na ten wcześniejszy remont ciułałam przez cztery lata, chodząc na grzyby i jagody. - Jedliśmy chleb ze smalcem. Niedawno syn wyjechał na trzymiesięczny kontrakt. Powiedział: Zarobię, by Cię odciążyć.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska