Jak taką sytuację ocenia Robert Tyszkiewicz, szefa sztabu wyborczego kandydata na prezydenta? - Spotkania z kandydatem na prezydenta mają charakter otwarty i każdy sam powinien ponosić odpowiedzialność za udział w nich - mówi szef sztabu. I odsyła nas do komitetu lokalnego, na czele którego stanął senator Andrzej Person.
Mężczyzna nie jest członkiem lokalnego komitetu wyborczego, nie otrzymuje z tego tytułu żadnych gratyfikacji. - Jestem sympatykiem Bronisława Komorowskiego, przyznaje włocławianin. - I dlatego znalazłem się na tych obu spotkaniach.
Więcej wiadomości z Włocławka na www.pomorska.pl/wloclawek.
Pan Janusz pracuje w Kujawsko-Pomorskim Centrum Edukacji Nauczycieli w Toruniu od 2013 r. Wygrał nabór na stanowisko kierownicze. W informacji o wynikach naboru czytamy: "Kandydat spełnił wymagania formalne i osobowościowe oraz wykazał się dobrą znajomością zagadnień merytorycznych".
- Jestem zaskoczona takim pytaniem. Czy wiem, że pracownik, będący na zwolnieniu lekarskim, był w tym czasie na spotkaniach wyborczych? - przyznaje Małgorzata Trzeciak, dyrektorka KPCEN i przewodnicząca komisji rekrutacyjnej podczas naboru w 2013 r. - Nie śledzę z Torunia tego, co dzieje się tam, gdzie mieszka pracownik.
Służbowa komórka pana Janusza milczy. Zostawił ją w miejscu pracy. Dyrektorka zauważa jednak, że skoro lada dzień minie termin zwolnienia, być może pracownik wróci do pracy - tak czy tak sprawę trzeba wyjaśnić. Jak się okazało, włocławianin przedłużył pobyt na zwolnieniu. - Nie chciałbym, aby stan mojego zdrowia stał się przedmiotem publicznej dyskusji - powiedział komentując ten fakt.
Więcej informacji w czwartkowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie.
Od autorki: Personalia bohatera artykułu są zmienione
Czytaj e-wydanie »