Mirosław H. pracował w referacie geodezji i katastru przez kilka miesięcy - do listopada ubiegłego roku. - Był fachowcem, chwalonym przez przełożonych. Nie wiedzieliśmy co się stało, kiedy nagle zniknął - mówią urzędnicy.
Jak się okazało, 53-letni H. przeglądał w swoim służbowym komputerze pedofilskie materiały. Przyłapał go na tym administrator ratuszowej sieci. O sprawie powiadomiono prokuraturę, specjalistę wyrzucono z pracy, a komputer został zabezpieczony do badań.
Zdaniem naszego informatora w urzędzie, Mirosław H. wiedział, czego szuka: - W naszej sieci większość dostępnych serwisów jest zablokowana, ale nie wszystkie - tylko te, które zna administrator. Mogło być też tak, że H. przyniósł zdjęcia i filmy na płycie, czy przenośnej pamięci komputerowej.
Śledztwo już się zakończyło.
- Przesłaliśmy do sądu akt oskarżenia. Posiadanie pornografii dziecięcej to przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat pozbawienia wolności - informuje Leon Bojarski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Z naszych informacji wynika, że Mirosław H. przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze. Nie był wcześniej karany, więc można się spodziewać, że dostanie wyrok więzienia w zawieszeniu. - Nie każdy sprawca to pedofil - tłumaczy Jakub Śpiewak, szef Fundacji Kidprotect, walczącej z pedofilią. - Z naszych badań wynika, że większość z nich nie jest chora. To ciekawscy idioci, czyli tzw. sprawcy okazjonalni. Wiadomo, pokusa czyni złodzieja. Tacy ludzie nie wymagają później pomocy terapeutów. Nie trzeba wtedy wytaczać dział w postaci leczenia farmakologicznego, czy leczenia psychiatrycznego. Na całe życie wystarczy im nauczka, takie danie po łapach - kończy Śpiewak.
Do tej pory nikt nie opracował wizerunku przeciętnego pedofila. To ludzie z różnym wykształceniem, pozycją społeczną i mieszkający w różnej wielkości miejscowościach. Najstarszy skazany w Polsce pedofil miał 91 lat, najmłodszy - 17.
W czerwcu wejdzie w życie uchwalona przez Sejm poprawka do kodeksu karnego nakazująca przymusowe leczenie skazanym za pedofilię.
Zdaniem naszego informatora w urzędzie Mirosław H. wiedział, czego szuka: - W naszej sieci większość dostępnych serwisów jest zablokowana, ale nie wszystkie - tylko te, które zna administrator. Mogło być też tak, że H. przyniósł zdjęcia i filmy na płycie, czy przenośnej pamięci komputerowej.
Śledztwo już się zakończyło.